Alicjo, słodka Alicjo

Przygotowania do pierwszej komunii. Wszystkie okoliczne dzieciaczki zaraz radośnie do niej przystąpią. Oprócz Karen, która się na wydarzenie spóźnia. W korytarzach zakrystii zostaje brutalnie uduszona, a ciało przypieczone na zapleczu w kościelnej ławie. Dym w mig roznosi się po pomieszczeniach, a makabrycznego znaleziska dokonuje zakonnica w trakcie przyjmowania eucharystii przez odświętnie ubrane dzieci. Podejrzenia policji i poniekąd rodziny padają na Alicję, 12-letnią siostrę Karen, która w ostatnim momencie stawia się do przyjęcia ciała Chrystusa. W pośpiechu chowa pod ubraniem biały woal Karen. Akcja filmu będzie rozbijać się pomiędzy domysłami detektywów, próbą oczyszczenia Alicji z zarzutów przez rodziców, którzy jako jedyni starają się jej wierzyć, a krwawym żniwem zbieranym przez tajemniczą postać w upiornej masce i dziecięcym, żółtym, przeciwdeszczowym płaszczyku.

Alfred Sole przy realizacji swojego drugiego filmu Alicjo, słodka Alicjo oglądał się na wiele stron i wielu twórców. Zupełnie inaczej niż w przypadku debiutu, gdzie trzeba było być skupionym tylko na genitaliach. Nic więc nie zapowiadało, że rozpoczynając karierę filmowca rasowym, choć śmieciowym pornosem Deep Sleep wnet uda się w rejony kina ambitnego, a za takie trzeba uznać Alicję. Już od planszy tytułowej widać, że Sole miał smykałkę do grozy (statyczna postać zakrytej komunijnym stroikiem dziewczynki przy takcie kobiecych szeptów na modlitewną melodię). Do grozy, która licznymi inspiracjami stała (główną był Don’t look now powstały trzy lata wcześniej film Nicolasa Roega). Widać wyraźne spoglądanie w kierunku włoskich mistrzów i nurtu giallo, ale i fascynacje rodzimym poletkiem i głównie Psychozą Alfreda Hitchcocka. Reżyser oddał wiele dziełu mistrza suspensu rozpoczynając od umieszczenia akcji swojego filmu kręconego w roku 1976, w latach powstania arcydzieła Hitcha. Odwołuje się również do wspomnianego obrazu stylem kręcenia (choćby scena na schodach) i motywem muzycznym w paru wykwintnych scenach przy użyciu noża. A ostatecznym ukłonem niech będzie sam plakat Psychozy w jednej ze scen Alicji. Alfred Sole łapiąc jednak tych kilka inspiracji nie pogubił się, ba! było mu mało! Akcję przefiltrował przez konwencję slashera, a na wszystko nałożył religijną ikonografię, która zawsze sprawdza się w dostojnym kreowaniu tajemniczej, a jeżeli tylko zechce twórca, złowróżbnej aury.

 Alfred Sole z gracją konstruuje swój psychologiczny horror, który rozgrywa się na chwiejącej się gdzieniegdzie konstrukcji kryminału. W detektywa wciela się ojciec Alicji, który jako jeden z nielicznych nie wierzy w winę dziewczynki. Wiele rzeczy udało się Solowi, ale wiele również miał szczęścia. Dopisało aktorstwo, a dwie urocze buzie, tylko pomogły wyścielić całość niewygodnym i opresyjnym klimatem. Zobaczycie więc debiutującą w pełnym metrażu Brooke Shields, czyli przygotowującego się do pierwszej komunii aniołka i jej złośliwy cień z już mniej anielską, a zawieszoną w lekkiej perwersji buźką Pauli E. Sheppard. 19-letnia wówczas Paula grała 12-latkę. Sprawdziło się to doskonale, gdyż dziewczyna ze swoimi wielkimi oczami, rozwiniętą już fizycznością i naturalną, chociaż nie zawsze dojrzałą grą, dodała tylko potrzebnej, niezdrowej pikanterii. Zagrał też wyjątkowo wiarygodnie cały drugi plan, rodzice Alicji, policjanci i Alfred, sąsiad i 200 kg żywej masy w jednym, człowiek o skłonnościach pedofilskich i ujście pierwszych psychotycznych skłonności Alicji.

 Alicjo, słodka Alicjo nie okazał się wielkim sukcesem dla reżysera, a tym bardziej jakąkolwiek trampoliną w kierunku jeszcze bardziej ambitnych projektów. Przypominany co rusz przez fanów skończył jako ten niedoceniony, wtedy jednak zauważony na festiwalach tematycznych i tak samo dobrze oceniany przez krytyków. Solina nakręcił jeszcze dwa filmy, znowu zupełnie odmienne gatunkowo, po czym poświęcił się pracy na innych odcinkach w branży filmowej (jako scenograf). Szkoda, bo czuć w Alicji reżyserki kunszt, chociażby do prowadzenia aktorów, tutaj w kilku przypadkach nieprofesjonalnych. Natomiast Alicja, czyli Paula E. Sheppard wystąpiła jeszcze we wciąż przeze mnie odkładanym Liquid Sky, pewnym art housowym szaleństwie zapewne tak samo niedocenionym, co jej aktorski debiut.

7/10 - dobryCzas trwania: 98 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Alfred Sole
Scenariusz: Rosemary Ritvo, Alfred Sole
Obsada: Linda Miller, Mildred Clinton, Paula E. Sheppard, Brooke Shields
Muzyka: Stephen Lawrence