Criminal: Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend (tom 4)

Zły czas, złe miejsce to kolejna historia z klanu Lawlessów. Stary zakapior Teeg Lawless ciągnie swojego syna Tracy’ego piekielną drogą usianą bójkami, morderstwami, knajpami, tanimi motelami. Tracy nie zna celu podróży, to wojenna ścieżka jego ojca. Co na szlaku? Rozboje, kradzieże, jakaś osobista vendetta. Mało tu ojcowskiej miłości, głównie szorstki kontakt (w najlepszym wypadku). To jest zły czas i złe miejsce dla nastolatka, który nasiąka, wchłania świat wokół siebie. W tym przypadku podbiera to, co najgorsze od najbliższej osoby. Co dobrego wynika z tych relacji? Chyba miłość do komiksu.

Criminal: Zły czas, złe miejsce/Parszywy weekend (tom 4)Zły czas, złe miejsce i Parszywy weekend. Dwie ponure historie ze świata Criminala.

To znamienne dla czwartego tomu Criminal od Seana Phillipsa i Eda Brubakera. Obie historie, zarówno Zły czas, złe miejsce jak i Parszywy weekend niosą w sobie, obok kryminalnych historii, komiksowe opowieści. W Złym czasie, złym miejscu najpierw Teeg, zaraz Tracy, spędzają wolne chwile czytając pulpowe opowiastki z czarno-białych zeszytów. To odskocznia dla Tracy’ego, fantastyczny świat w którym można zapomnieć o troskach na zewnątrz. Nie ma tam pijanego ojca, policji, parszywego fast foodu, krzyków. Jest opowieść i tylko on, dzieciak zanurzony w komiksie. Pięknie to wypada, jak alternatywna rzeczywistość, jedyny azyl dla nastolatka. Z tej fantasmagorii zawsze wyrywa go coś nieoczekiwanego i w gruncie rzeczy niepotrzebnego. Fajny formalny zabieg.

W Parszywym weekendzie Brubaker udowadnia, że kryminał może być wszędzie, w każdej branży. Niby nic w tym odkrywczego, ale cały czwarty tom naznaczony jest w jakiś sposób komiksem w komiksie. Także tutaj, w Parszywym weekendzie. Tutaj zbrodnia wychodzi prosto z komiksowego środowiska. Uwikłanych w kryminalną sprawę jest sporo osób powiązanych z zasłużonym już rysownikiem, który zaszczyca swoją obecnością kolejny konwent. A tam dużo patologii na zapleczu, sporo gorzkich słów, mnóstwo żalu.

Brubaker i Phillips nie zwalniają. Ustawili poprzeczkę i ją przeskoczyli.

Tutaj nic się nie zmianie, jest stały wysoki poziom. A nawet wyżej, bo czuć (i widać), że panowie się rozwinęli, bawią się narracją, wciągają komiks do komiksu. Przez to też Sean Phillips był w stanie użyć różnych technik. Albumy, które wertuje młody Tracy Lawless to inna kreska niż ta z Criminala. Poddana charakterowi innego scenariusza. Świetnie się to zgrywa z motywami autotematycznymi. Podobnie jest w Parszywym weekendzie z narracją rozbitą właśnie na ten jeden weekend, gdy dużo rzeczy wymyka się spod kontroli z wyraźnym podziałem na piątek, sobotę i niedzielę. Jest tu mała zgrywa z konwentów, z ludzi z branży. Brubaker ironizuje, ale nigdy nie zapomina o gatunku.

Geniusz pisarstwa Brubakera polega na tym, że on by mógł rozpisać drogę listonosza od adresu do adresu, a i tak byłaby to zajmująca opowieść. Jest coś w tych słowach, co trzyma czytelnika w napięciu. Toniemy w domysłach, nie ma dosłowności. Zdania tną akcje na kilka warstw, a my wodzimy za spojrzeniami postaci. Przez to jest ciągły ruch między kadrami, to jest płynne. Wybitna seria.

Patryk Karwowski

Rysunki: Sean Phillips
Kolory: Val Staples
Scenariusz: Ed Brubaker
Ilość stron: 176
Oprawa: twarda
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawnictwo: Mucha Comics
Format: 180 x 275 mm