Nie trzeba wiele, by panowie wplątali się w kabałę. Można odnieść wrażenie, że kłopot jako taki jest trzecim niepisanym bohaterem komiksu Fafhrd i Szary Kocur. Podążają więc Fafhrd, Szary Kocur i Kłopot (lub kłopoty) ulicami Lankhmaru. Po prawdzie, to wszystkie drogi prowadzą właśnie tu, do Lankhmaru, metropolii w której bohaterowie albumu spędzają najwięcej czasu.
Jaką ścieżką prowadzi fabuła tego mocno prześmiewczego heroic fantasy? Prowadzi ścieżką krętą, na pełnej zgrywie, od przygody do przygody. Tutaj zwrot akcji może nastąpić w połowie zdania, role odwrócić mogą się w następnym kadrze. Jedno jest pewne, wielki barbarzyńca i sprytny złodziej zawsze wyjdą żywi z licznych życiowych perturbacji. Rzadko z pełnym sukcesem, ale na pewno z głową na karku.
Nie zażarło, nie nadgryzło.
Takie nazwiska! Taka historia stojąca za albumem! A u mnie tętno w normie. Dlaczego? Przecież jest ten Mike Mignola, który w posłowiu napisał, że „ze wszystkich rzeczy, które robiłem przed Hellboyem, tę serię lubię najbardziej”. I ja w to wierzę, na pewno praca dostarczyła mu kupę zabawy. Poza tym Mignola jako fan starego fantasy zaczytany we wszystkim od Roberta E. Howarda przez Michaela Moorcocka po Fritza Leibera odpowiedzialnego za pierwowzór literacki Fafhrda i Szarego Kocura mógł na pewno doskonale odnaleźć się w tych klimatach. Nie przeczę, serce tu widać. Widać pasję do fantasy i w części rysowanej przez Mignole i w drugiej, z ilustracjami Howarda Chaykina, Waltera Simonsona, Ala Milgroma i Jima Starlina. Ten styl (Mignoli i pozostałych wymienionych) dzielą dwie dekady. Jest to olbrzymi plus wydania zbiorczego. Dla tych, którzy chcą poszerzyć horyzonty i zerknąć na pracę mistrzów, zobaczyć z „czym się jadło” lata 70. mogą to wszystko porównać z późniejszymi ilustracjami. A u mnie wciąż tętno w normie.
Przypadek Stalowego Szczura.
Skąd to porównanie? Przecież tam sci-fi, tu fantasy, tam powieść, tu komiks (chociaż ścieżki Leibera i Harry’ego Harrisona przeciąć się mogły). Poczułem więc to samo ukłucia żenady, w tych samych miejscach. To podobnie skonstruowane postaci, tamten Stalowy Szczur oraz Fafhrd i Szary Kocur. Podobna mielizna, tanie żarty, kabaret, nieustanny luz. Jasne, taka konwencja zabawnego fantasy z ciągłymi bójkami, akcją, śmieszkowaniem, lekko w późniejszym nieprawdopodobnym Pratchettowskim stylu. I jest tu podobna luźna atmosfera z ciągłymi przechwałkami, docinkami (interakcje pomiędzy Fafhrdem, a Szarym Kocurem na plus), wieczną lekkością bytu. Ciężar jakiejkolwiek stawki, w moim odczuciu, tutaj nie istnieje.
Nie zaprzeczę, jest świetny odcinek Bazar osobliwości. Jest i naprawdę fantastyczna (najlepsza tutaj część) Wieża skowytów, w której Szary Kocur musi wyrwać barbarzyńcę z rąk śmierci. To się pięknie czyta. Ale w większej części lektury byłem już zmęczony.
Doceniam oczywiście zawartość. Wydanie jest cudne. Zasługuje na pochwałę i materiał i dobór treści, dodatki. Dla fanów sword & sorcery, a szczególnie entuzjastów Fritza Leibera (którego ja do tej pory nie poznałem) to pozycja obowiązkowa.
Rysunki: Mike Mignola, Howard Chaykin, Walter Simonson, Jim Starlin, Al Williamson, The Crusty Bunkers, Al Milgrom
Scenariusz: Fritz Leiber, Howard Chaykin, Dennis O’Neil, George Alec Effinger
Kolory: Sherilyn Van Valkenburgh
Tłumaczenie: Paulina Braiter-Ziemkiewicz
Redakcja: Izabela Rutkowska
Korekta: Agata Bogusławska
Skład: Piotr Margol
Ilość stron: 320
Oprawa: twarda
Wydawnictwo: Lost In Time
Format: 180 x 275 mm