Civil war

Film antywojenny i wyraz szacunku dla pracy korespondenta wojennego. O tych dwóch rzeczach chciałbym rozmawiać w kontekście Civil war, filmu Alexa Garlanda. Antywojenny bo pokazuje dosadnie absurd wojny, która u Garlanda trwa już bardzo długo. W jednej ze scen twórca dobitnie pokazuje cały bezsens sytuacji. Napięcie jest już maksymalnie zintensyfikowane gdy żołnierz z bronią (nie do zidentyfikowania, mundury noszą obie strony) wypytuje korespondentów z której części Ameryki pochodzą. To pytanie w stylu: „Za jakim klubem jesteś?”. Rozumiecie? I wydaje się, że szanse na „poprawną” odpowiedź rozkładają się po połowie. Otóż nie, bo Ameryka jest wielka i żołnierz sam do końca nie wie, co zrobić z odpowiedziami. „O tym właśnie mówię”, rzuca idiotycznie.

Civil warCivil war, czyli in Garland we trust.

Natomiast ten szacunek do pracy wojennych korespondentów wynika sam z siebie, z fabuły i z przewodniego motywu kina drogi. Reporterzy poruszają się po tych miejscach w Ameryce, gdzie trwa zażarty konflikt albo widać już krajobraz niemal rasowego post-apo. To wymagająca praca, z nagłymi skokami adrenaliny, ważna i potrzebna by przybliżyć reszcie świata wydarzenia z punktów zapalnych, albo z tych które już płoną.

Civil war to film z akcją osadzoną w niedalekiej przyszłości. W przyszłości, której nikt nie chce. Stoję w pewnym (i ciągłym) rozkroku przed kolejnymi seansami filmów, które w pewien sposób żerują na ludzkim strachu. Jasne, one też ostrzegają, pokazują konsekwencje tego, co może się stać gdy nie będziemy potrafili się dogadać. Mój problem leży pewnie w tym, że traktuję filmy poważnie. Przejmuję się, rzadko potrafię się odciąć i mieć z tyłu głowy „to tylko film”. Ale film Garlanda opowiada o wcale nie tak nie możliwym scenariuszu, o wojnie która wybuchła w Ameryce.

Pisarz i filozof George Santayana powiedział „Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie”. W Civil war tak właśnie się stało. Ciąg wydarzeń i słaba pamięć, to doprowadziło do tragicznych wydarzeń.

Kto nie pamięta historii, skazany jest na jej ponowne przeżycie.

Alex Garland wykorzystał jeden ze sprawdzonych filmowych pomysłów na pokazanie wojny. Wykorzystał postać korespondenta wojennego, by pokazać skutki ludzkiej ignorancji. Bez komentarza, czysty horror. Kino drogi, refleksja, ciągłe napięcie, bo przecież praca korespondenta skazana jest właśnie na ciągłe niebezpieczeństwo. Wiemy to z życia, doniesień prasowych, pewnie niektórzy z autopsji. Wiemy to z kina. Trudy tej pracy pokazał Oliver Stone w Salwadorze z 1986 roku, był niedoceniony Uciec przed śmiercią (2000, Élie Chouraqui), również Pola śmierci (1986, Roland Joffé) i wiele innych.

Civil war

Zawsze uważałem Garlanda za nadzieję dla kina sci-fi. Najwyraźniej reżyser Ex-Machiny nie chce być zaszufladkowany, szuka różnych tematów, oczywiście wciąż niezmiennie interesuje go konflikt jako taki i wciąż porusza się po kinie gatunkowym. Civil war to bardzo udany film. Ma wyraźne emocje, sceny walk w przestrzeni miejskiej robią ogromne wrażenie. Relacje między bohaterami są jasne, a postaci przez czas trwania tej „przygody” ewoluują. Doświadczona korespondentka, legenda w branży wprowadza młodą dziewczynę w tajniki roboty. Partner, dziennikarz chce przeprowadzić wywiad z osobą odpowiedzialną za cały ten bajzel. On też się zmienia. Doświadczenia, jak się okazuje, nie wzmacniają jednak skorupy. Jeżeli ktoś jest człowiekiem, człowiekiem pozostanie.

Civil war, ponura wizja, ciosy z każdej strony.

Czy Alex Garland zaskoczył czymś nowym? To na pewno widowisko spektakularne, wysokobudżetowe kino o wyraźnym antywojennym przekazie. Rzeczywiście skłania do refleksji, ale czy potrafi przed czymś powstrzymać? Oby. Najmocniejszy cios wyprowadza Garland w finale (choć i po drodze mniej odporny widz powinien doznać wstrząsu). Tego finału nie należy jednak uznać za terapię szokową, a raczej za kolejną przestrogę dla jednej ze stron.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 109 min
Gatunek: akcja, dramat
Reżyseria: Alex Garland
Scenariusz: Alex Garland
Obsada: Kirsten Dunst, Cailee Spaeny, Wagner Moura, Stephen McKinley Henderson, Nick Offerman
Zdjęcia: Rob Hardy
Muzyka: Ben Salisbury, Geoff Barrow

Za seans dziękuję sieci kin.

Cinema City

PODOBAŁ CI SIĘ TEN ARTYKUŁ? LUBISZ TĘ STRONĘ?