Andor – sezon pierwszy

Narodziny gniewu.

Rebelia ma twarz Cassiana Andora, gniew i bunt ma twarz Cassiana Andora. Od ponad 40 lat obserwujemy na wielkim, od niedawna na małym ekranie walkę rebeliantów z imperium. Potyczki są mniejsze i większe. Kosmiczne zmagania, pościgi, zdrady, w kuluarach spiski. Oczywiście wiemy jaka była geneza buntu, bo rewolucja zawsze zaczyna się w tym samym miejscu. A jednak twórcy w Andor poszli dalej, pokazali na przykładzie jednego człowieka narastający gniew. Andor wcale nie mienił się rebelianckimi barwami, na tej szachownicy był pionkiem z przypadku, a najchętniej zszedłby z pola starć i poszedł własną drogą. To mnie nie dotyczy, nie mam w tym interesu, nic mi nie zrobili, tak zawsze to wygląda, nawet porzucając całą gwiezdno-wojenną otoczkę, a wskazując uniwersalizm. Andor trwałby dalej w tym marazmie i trwałby w tych imperialistycznych trybikach, gdyby w końcu nie dostał totalitarnym odpryskiem w twarz. Na nieszczęście dla imperium w tym jednym człowieku iskra była większa niż u innych. I tak zaczęła się rebelia w 12-odcinkowym, świetnym skądinąd serialu Andor.

Tych 12 odcinków to rozłożenie na czynniki pierwsze emocji głównego bohatera. Od niezadowolenia, przez wzburzenie i wściekłość, po decyzję o przejściu na konkretną stronę barykady. 12 odcinków potrzebowali twórcy, by dostatecznie dociskać Andora, by ten w końcu zrozumiał wpływ imperium na świat. Niektóre draństwa widać gołym okiem, inne kryły się za korporacyjną mgiełką. Wszędzie było jednak widać wpływ ciemnej strony mocy i totalitaryzmu jako takiego.

Dlatego Andor jest właśnie serialem bardzo dobrym. Gwiezdne wojny potrzebowały tego spokoju i potrzebowały odskoczni od koncepcji blockbustera – szlagieru, który w przypadku tej marki zawsze miał przynajmniej kilkanaście procent walk w kosmosie. Te wysokooktanowe epickie pojedynki mogły być (i były) już męczące. Powiewem świeżości był Mandalorianin, bo skupił się na jednostce. Jasne, w każdym „odcinku” był główny bohater, w temacie jego rozterki, w tle decyzje i wydarzenia, które wpłynęły na miliony istnień. To było, ostatecznie, za duże, za wielkie. Andor pokazał pracę u podstaw, pierwszy płomień, narodziny dzieci rewolucji, które, co ważne, po 12 odcinku już się nie cofną i nie zmienią strony. To jak wybranie barw klubowych, ale bez wielkich przemów, pasowania na rycerza, hymnów. Finał bez westchnień i histerii dał nam przekonanie, że Andor wybrał i klamka zapadła.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 12 x 38 – 57 min
Gatunek: akcja
Twórca: Tony Gilroy
Reżyseria: Toby Haynes, Susanna White, Benjamin Caron
Scenariusz: Tony Gilroy, Beau Willimon, Stephen Schiff, Dan Gilroy
Obsada: Diego Luna, Kyle Soller, Adria Arjona, Fiona Shaw, Stellan Skarsgård, Denise Gough, Genevieve O’Reilly
Zdjęcia: Adriano Goldman, Frank Lamm, Damián García, Jonathan Freeman
Muzyka: Nicholas Britell