Głęboka czerwień

Głęboka czerwień tylko z wierzchu przypomina detektywistyczną historię o cudzoziemcu uwikłanym w sprawę morderstwa. Gdy zerknąć głębiej, zerwać wierzchnią warstwę, to dostaniemy złożoną potyczkę z własną podświadomością, która podobnie jak u głównego bohatera próbuje przywołać z pamięci fakty, połączyć wątki, ale mimo wszystko najczęściej gubi się w tym artystycznym gatunkowym wirze. W przypadku włoskiego twórcy, reżysera późniejszej Suspirii, nie może to być uznawane za zarzut.

Dario Argento wykorzystując figurę obcokrajowca odwołuje się nie tylko do pierwszego notowanego jako giallo filmu Mario Bavy (Dziewczyna, która wiedziała za dużo z 1963 roku), ale również do własnego obrazu, debiutu, który nakręcił w 1970 roku. W Ptaku o kryształowym upierzeniu głównym bohaterem był amerykański pisarz Sam Dalmas (Tony Musante), tutaj protagonistą jest Marcus Daly (David Hemmings), muzyk mieszkający obecnie w Rzymie. I we wspomnianym debiucie i w Głębokiej czerwieni, uznawanym przez wielu za esencję żółtego nurtu, ale i być może za najlepszy film Dario Argento (może to być, a nawet powinno być kwestią sporną), cudzoziemiec jest świadkiem morderstwa. Marcus pewnej urokliwej nocy widzi kobietę, własną sąsiadkę, niemiecką jasnowidz, która zostaje zarżnięta (używanie tak obrazowego czasownika jest w przypadku Argento wskazane) we własnym mieszkaniu. Mężczyzna ogląda makabryczną scenę z placu sprzed apartamentu. Wbiega na górę, przechodzi szybko przez mieszkanie, działa poniekąd w amoku, bez zastanowienia, nie jest w stanie zapamiętać szczegółów. My również. Jednak później (i jest to podstawą do rozpoczęcia przez niego śledztwa na własną rękę) zdaje się być przekonany, że widział coś ważnego. Do końca, ostatnich minut filmu Marcus będzie starał sobie przypomnieć czy widział mordercę, czy raczej szczegół, który mordercę może wskazać.

Dario Argento rozłożył widza na łopatki swoim stylem. Podszedł nas przemyślanymi sekwencjami, w których zuchwale wykorzystał muzykę zespołu Goblin i odważną pracę kamery Luigiego Kuveillera. Nie zapomniałem o fantastycznie odmalowanej scenerii, włącznie z tak często cytowaną „filmową reprodukcją” obrazu Edwarda Hoopera Nighthawks. Gdy przeszliśmy do rundy z fabułą, reżyser wyprowadził prawy sierpowy zmyśloną zabawą gatunkami. Okazało się, że można połączyć elementy komediowe (nawet slapstick) z krwawym kryminałem i wyjść z tego obronną ręką. W końcu, Dario Argento, znokautował nas kunsztownie przygotowanymi scenami mordu, które nawet nie ocierają się, a stanowią o wyuzdanych makabrycznych pomysłach, które z sylwetką Włocha powinny się kojarzyć.

Mam jednocześnie wrażenie, że Głęboka czerwień to ten film Argento, który pokazuje jak wiele można wybaczyć włoskiemu reżyserowi. Przymknąć oko na nieco chaotyczną fabułę, machnąć ręką na wszystkie zawirowania około scenariuszowe, z głównym kryminalnym wątkiem na czele. Długo również myślałem nad oceną. Początkową dobrą, zamieniłem na bardzo dobrą. Nurt giallo niejednokrotnie bowiem torował sobie drogę do serc fanów głównie przez stylowe aranżacje zapominając nieco o trzymaniu w ryzach logiki. W większości wypadków twórcy traktowali żółty nurt z potrzebną powagą, b-klasowość wykorzystywali do prezentowania krwawych opowieści. Argento w swojej Głębokiej czerwieni wzniósł nurt na inny poziom. To wciąż to samo nieokrzesane, proste w zasadzie giallo podobne do wielu innych. Morderca, być może psychopata, rozchwiane osobowości zapewne mające swoją genezę w jakimś mrocznym wspomnieniu z dzieciństwa, śledztwo, masa wątków i kierowanie podejrzeń w najbardziej niemożliwe (teoretycznie) kierunki (tutaj, w pewnym momencie bacznym okiem zacząłem się przyglądać „partnerce” głównego bohatera, dziennikarce, którą zagrała Daria Nicoldi. Czy słusznie, nie napiszę). Jeżeli bowiem myśli się o giallo i chciałoby się wskazać przykład idealny, jednym z pierwszych tytułów powinna być właśnie Głęboka czerwień, film, który zawiera w sobie prawdopodobnie większość z „wytycznych”. Ten inny poziom, o którym wspomniałem, to klasa i szyk, elegancja i harmonia, formalny przepych i inscenizacyjna pedanteria. Nie można obok tego wszystkiego przejść obojętnie, bo kluczem do zrozumienia pewnego rodzaju fenomenu Głębokiej czerwieni jest tutaj zawsze styl.

To ważne nawet wtedy, gdy wspomina się tylko ten wyrafinowany charakter, a o śledztwie tak trudno opowiedzieć coś więcej niż przytoczenie kilka wyrwanych z kontekstu, niespójnych fragmentów.

Patryk Karwowski

Czas trwania: 127 min
Gatunek: giallo
Reżyseria: Dario Argento
Scenariusz: Dario Argento, Bernardino Zapponi
Obsada: David Hemmings, Daria Nicolodi, Gabriele Lavia, Macha Méril
Zdjęcia: Luigi Kuveiller
Muzyka: Giorgio Gaslini, Goblin