Pobij diabła

Spotykają się w małym, urokliwym, włoskim miasteczku (tutaj za główny krajobraz posłużyło Ravello w prowincji Salerno). Grupa czterech kanciarzy plus wtajemniczony w machlojki Billy (Humphrey Bogart) wraz z małżonką Marią (Gina Lollobrigida) zaznajamiają się z małżeństwem Chelmów z Wielkiej Brytanii. Położona u brzegów morza śródziemnego mieścinka jest przystankiem dla naszych cwaniaków, którzy za cel wybierają sobie Afrykę i złoża uranu (tak jak i państwo Chelm, którzy na pierwszy rzut oka wyglądają na majętnych ludzi z arystokratycznymi korzeniami). Podróż na czarny ląd będzie obfitować w liczne zwroty akcji, podchody, fortele.

Gdy widz zerknie na obsadę, zarys fabuły, krótkie recenzje krytyków, w końcu przeczyta kilka zdań o samej produkcji, może mieć przekonanie, że czeka go bardzo dobry film z gatunku przygodowej komedii napisanej lekko, ale z ikrą. Przecież za scenariusz (pisany jeszcze w trakcie zdjęć) odpowiadał sam Truman Capote. Przecież film był nakręcony w pięknych plenerach włoskiego nadbrzeża, w bajecznych lokacjach, przy których oko co chwilę uciekało w stronę dalekich pejzaży zapominając, że na pierwszym planie występują aktorskie tuzy (szczególnie przypadła mi do gustu scena na Terrazza dell’Infinito (Terrace of Infinity) w Villa Cimbrone – tam też kręcono sekwencje z Wonder Women).

To wszystko rzeczywiście pięknie komponuje się z nazwiskami, które uświetniły produkcję swoją obecnością. Jest więc Gina „seksbomba” Lollobrigida, Humphrey Bogart (to szósty i ostatni wspólny film Bogarta i Hustona), Peter Lorre, Robert Morley (z którym Huston pracował przy Afrykańskiej królowej, a za 15 lat spotkają się na planie Zbereźnika) i Jennifer Jones.

Na domiar wszystkiego zachwyceni byli również krytycy, Roger Ebert umieścił Pobij diabła na swojej liście „great movies”, a i inni wtórowali mu przy okazji pochlebnych recenzji (film znalazł się w zestawieniu 1001 movies you Must see before you Die Stevena Schneidera).

Co więc nie zagrało w mojej opinii? Głównie to, że jako widz byłem mało zaangażowany w historię, nie wyczekiwałem rozwiązania i nie dałem się porwać fabule.

Nie przeczę, że film ma wiele walorów, ale być może większość zanikła z biegiem czasu i kilkadziesiąt lat po premierze cały czar prysł? Pomimo lotnych dialogów, w rzeczy samej zabawnych i inteligentnych, nie miałem pewności, czy to komedia przygodowa, czy film przygodowy z elementami komediowymi. Jest zgrabnie skonstruowany, nie ma przestojów, Huston dbał o to, żeby na ekranie działo się sporo i wciąż zaskakiwał nie tyle widza, co samych filmowych bohaterów kolejnymi sytuacjami. Jednak właśnie wtedy uderzyło mnie, że chyba najlepiej bawili się wszyscy związani z produkcją (jednak najmniej z pewnością Bogart, który na planie stracił w wypadku część uzębienia i jego role mówione odgrywał wówczas jeszcze nikomu nie znany Peter Seller, ot ciekawostka).

Czas trwania: 89 min
Gatunek: przygodowy, komedia
Reżyseria: John Huston
Scenariusz: Claud Cockburn (na podstawie powieści), Truman Capote, John Huston
Obsada: Humphrey Bogart, Jennifer Jones, Gina Lollobrigida, Robert Morley, Peter Lorre
Zdjęcia: Oswald Morris
Muzyka: Franco Mannino