Ballada o Busterze Scruggsie

Nie pamiętam kiedy ostatnio na seansie publiczność tak dobrze się bawiła, klaskała i wybuchała jednocześnie śmiechem przy tylu rozgrywających się na ekranie aktach przemocy. Dziki Zachód to miejsce okrutne, ale u braci Coen, dzięki podejściu do sprawy od strony czarnego humoru, western jest przede wszystkim zabawny (na szczęście nie tylko). Ballada o Busterze Scruggsie to sześć krótkich historyjek, a w każdej mamy do czynienia z przedstawieniem znanych nam prawd, które rządziły i czasami i filmowym gatunkiem. Jest śpiewający, rozgadany rewolwerowiec Buster Scruggs (Tim Blake Nelson), wpadający z deszczu pod rynnę, trudniący się rabunkiem kowboj (James Franco), poszukiwacz złota (Tom Waits) i jeszcze kilku bohaterów, których sami musicie poznać.

Bracia Coen wracają więc do westernu po długiej nieobecności (od Prawdziwego męstwa minęło 8 lat) bawiąc się nastrojami publiczności, również tonacją (odbija się to niestety na tempie). Ich Ballada to szereg opowiastek (napisanych przez nich samych przez ostatnie 25 lat  z przerwami) o głupocie, nienawiści, miłości i trudach życia w ciężkich czasach. Żaden z aktów nie kończy się morałem, przesłaniem, choćby wskazówką, ale za każdym razem widoczny jest aż nad wyraz mocno przekaz – w Ameryce z tamtego okresu najlepiej radzili sobie ludzie charakterni, ale też bezlitośni i wyrachowani. Za każdym też razem twórcy z sukcesem udowadniają jak wdzięcznym western jest gatunkiem, jak do twarzy mu z musicalem, horrorem, komedią, melodramatem.

W przeniesieniu na ekran sześciu opowieści pomógł Bruno Delbonnel współpracujący już wcześniej z braćmi przy Co jest grane, Davis?. Francuski operator, bardzo pewny swojego fachu (troszkę buńczucznie zaprosił widzów na seans twierdząc, że jest to najlepiej sfotografowany western, bo to on był operatorem) dał rzeczywiście pokaz możliwości współczesnej operatorki, ale i kilka konkretnych ujęć – patentów (jak to z wnętrza gitary). Ale na nic zdałoby się całe doświadczenie Delbonnela i jego kunszt, gdyby nie ekipa scenografów, dekoratorów i kostiumologów. Jeżeli skusicie się na seans, zwróćcie uwagę na ekwipunek, dbałość o szczegóły, charakteryzację tych najwredniejszych z wrednych kowbojów. Entuzjaści pięknych krajobrazów również powinni być usatysfakcjonowani, Ballada o Busterze Scruggsie została sfilmowana (prace zajęły 10 tygodni) w naturalnych lokacjach w stanie Nebraska, ale też w Nowym Meksyku (nieopodal planów zdjęciowych Prawdziwego Męstwa).

Ethan Coen i Joel Coen opowiadają po swojemu, czyli kładą szczególny nacisk na dialogi, historię, zwroty akcji. Nie wychodzą poza swój autorski język, ale potrafią jak zwykle zaskoczyć pomysłowymi scenami. Ballada o Busterze Scruggsie to na pierwszy rzut oka western lekki i przyjemny, ale przecież mówi o rzeczach ważnych i trudnych. Potrafi chwycić za serce, dostarczyć emocji, wzruszyć, a najczęściej rozbawić. Sześć opowieści pozwoliło braciom Coen zaprezentować wiele namiętności, które rozciągały się wszerz i wzdłuż prerii.

7/10 - dobry

Czas trwania: 132 min
Gatunek: western
Reżyseria: Ethan Coen, Joel Coen
Scenariusz: Ethan Coen, Joel Coen
Obsada: Liam Neeson, James Franco, Zoe Kazan, David Krumholtz, Tim Blake Nelson, Tom Waits
Muzyka: Carter Burwell
Zdjęcia: Bruno Delbonnel