Opłacone krwią

Nie zrozumiesz. Nie zrozumiesz dlaczego facet, który ledwo co przeżył wypadek samochodowy, z połamanym kręgosłupem, z głową wciśniętą w „rusztowanie” typu halo (odrutowana głowa z wkręconymi czterema śrubami w czaszkę) jeszcze myśli o powrocie do boksu. Dlaczego facet narażając się na stałe kalectwo (w najlepszym wypadku) ćwiczy będąc częściowo unieruchomionym, by chwilę później wejść na ring? Dlaczego? Bo jest świrem z duszą sportowca. Jest uzależniony od walki, przekraczania granic, burzenia ścian. Opłacone krwią to wspaniały temat na filmową historię, ma świetnego aktora w głównej roli, nie czuć tu niestety w żadnej chwili pewnej ręki reżysera.

Takie opowieści w większości przypadków są jak samograje. Bokser na szczycie, zaraz na dnie, podnosi się, wstaje i zwycięża. Powroty zawsze dobrze się ogląda. Dobrze nakręcone potrafią dostarczyć emocji i wzruszyć. Opłacone krwią nie robi nic z tych rzeczy, na szczęście pozostaje aktorstwo i sama niewiarygodna historia.

Za ten konkretny, niezwykle trudny epizod z życia Vincenzo Edwarda Pazienzy (wcielił się w niego Miles Teller) zabrał się Ben Younger. Younger nie ma w swojej filmografii filmu sportowego, nie ma kinowego hitu, jeżeli nie liczyć dobrze przyjętej komedii romantycznej Serce nie sługa. Nie znaczy to, że za film o boksie wziąć się nie mógł. Mógł, bo przecież i debiuty potrafią wyjść w tej kwestii fantastyczne (via Jawbone Thomasa Nappera). Jednak Ben Younger nie dał historii nic od siebie, nic autorskiego i w końcu nic co mogłoby wznieść Opłacone krwią ponad schemat filmu bokserskiego. Innymi słowy, nie wypełnił go sercem, a to powinno bić ponad miarę w takiej opowieści.

A może historia Vincenzo Edwarda Pazienzy nie jest w gruncie rzeczy tak filmowo porywająca, bo facet nie chlał, nie ćpał, nie zataczał się po rynsztokach? To już inny, szerszy temat. Film rzecz jasna swoje momenty ma (abstrahując od tego, że dla fana boksu seans może być bardzo przyjemny, bo przewija się tu sporo informacji, nazwisk, miejsc. Ot, chociażby spory epizod dostał Louis „Lou” Duvy, który swego czasu trenował Andrzeja Gołotę), a wynikają głównie z naszego ciągłego niedowierzania, że Pazienza porywał się na to wszystko po wypadku. I tak, podnosił sam gryf, by zaraz później dźwigać większe ciężary. Zaczyna pierwsze treningi mając kłopoty ze znalezieniem sparing partnera, bo każdy bał się go choćby musnąć mając na uwadze ostrzeżenia lekarzy. I w końcu wchodzi na ring z Roberto Duránem (historia Durana alias Kamienne Pięści również została zekranizowana), by walczyć z nim w styczniu 1995 roku o pas IBC w wadze super średniej. Świr. Szkoda, że ujęty w filmowym obrazie bez polotu, bez potrzebnego patosu, z niemrawym drugim planem z moim „ulubionym” Aaronem Eckhartem w roli trenera Pazienzy.

Czas trwania: 117 min
Gatunek: dramat, sportowy, kino bokserskie
Reżyseria: Ben Younger
Scenariusz: Ben Younger, Pippa Bianco, Angelo Pizzo
Obsada: Miles Teller, Aaron Eckhart, Ciarán Hinds, Ted Levine, Tina Casciani, Amanda Clayton
Zdjęcia: Larkin Seiple
Muzyka: Julia Holter