Ant-Man i Osa

To jeden z nielicznych przykładów wśród kinowych adaptacji komiksów, który autentycznie mnie intryguje. Największy udział ma w tym oczywiście efekt miniaturyzacji głównego bohatera i nie ukrywam, że to dla niego wybrałem się do kina. O pierwszej części, którą oceniłem oczko wyżej, wciąż będę mówił jako o tej, która wprowadziła do uniwersum powiew świeżości, natomiast druga dostarczyła czegoś innego. To lekkość tematu i jeszcze mocniejszy zwrot w kierunku kina familijnego, które leży już o rzut kamieniem od Kochanie, zmniejszyłem dzieciaki Joe Johnstona.

Ant-Man siedzi w domowym areszcie, ale na mieście dzieje się zbyt dużo, by ot tak poddać się wyrokowi. Jako superbohater wtrąci się w próbę rozwikłania tajemnicy, która dręczy rodzinę Hanka Pyma (Michael Douglas) i Hope van Dyne (Evangeline Lilly). Rodzina i jej bliskość jest tu kwestią najważniejszą, a Ant-Man walczy dodatkowo o swoją rolę ojca. Więzy krwi są tu więc decydującym czynnikiem, który napędza do działania. Wydaje się, że filmowy brak ryzyka (które powinno istnieć przy okazji jakiegoś wyjątkowo demonicznego przeciwnika) zachwieje kinową rozrywką. Tak się nie stało, bo i po drugiej stronie argumenty są przekonujące. Duch, czyli filmowa antagonistka, do samego końca będzie próbowała walczyć o swoją przyszłość.

Środowisko manipulowania gabarytami bohaterów i przedmiotami z ich otoczenia to przede wszystkim erupcja kreatywnego wulkanu. Ekipa z odpowiedniego pionu Marvela przedstawiła się jako ta, która nie ogranicza się z patentami, a samą wyobraźnię ma wyjątkowo dużą. I w zasadzie za każdym razem, przy kolejnym pomyśle byłem pozytywnie zaskoczony. Ant-Man wykorzystujący furgonetkę jako deskorolkę czy rzut solniczką w mig powiększoną tak, by zatrzymać oponentów, wszystko to, a także setka innych, sprawia, że film dostarcza masę frajdy fanom konceptu. Po seansie przychodzi uczucie sytości, gdyż widz czuje, że temat został wyciśnięty w tej odsłonie do ostatniej kropli.

Wszystko jest na swoim miejscu. Paula Rudda zawsze lubiłem, a w roli człowieka mrówki ponownie gra charyzmatycznym komikiem. Charakter każdej postaci można rozpoznać w ciągu kilku sekund, ale mieści się to jak najbardziej w przedstawionej konwencji nieskrępowanej, komiksowej adaptacji. Chemia pomiędzy bohaterami jest od początku namacalna i wpływa przyjemnie na odbiór całości podyktowanej głównie założeniom heist-movie. Ant-Man i Osa przypomina w swoim stylu Spider-Man: Homecoming. Jest kolorowo, bezpiecznie, zabawnie.

Za seans dziękuję sieci kin

6/10 - niezły

Czas trwania: 118 min
Gatunek: akcja
Reżyseria: Peyton Reed
Scenariusz: Andrew Barrer, Gabriel Ferrari, Paul Rudd, Adam McKay
Obsada: Paul Rudd, Evangeline Lilly, Michael Peña, Laurence Fishburne, Michael Douglas
Zdjęcia: Dante Spinotti
Muzyka: Christophe Beck