Planeta wampirów

W przestrzeni kosmicznej statki Argos i Galliott odbierają sygnał SOS. Załogi, które składają się z grupy naukowców czym prędzej na niego odpowiadają i z niemałymi trudnościami lądują na planecie Aura. Za grosz tu przyjaznej atmosfery, a tylko pustka, groza niczym w piekielnym przedsionku. Załoga Argosa tuż po lądowaniu zostaje pchnięta przez nieznaną siłę w kierunku szaleństwa, poszczególni członkowie ekspedycji tracą zmysły i obracają się przeciwko sobie mając jak najgorsze zamiary. Jako widzowie jesteśmy świadkami rozprzestrzeniającego się w zatrważającym tempie obłędu, po nim następuje popłoch i chaos, nad którym trudno zapanować. A to dopiero początek…

Nie jest tajemnicą, że wczesne dzieła mistrza Bavy miały przeogromny wpływ na późniejsze filmowe obrazy. I to nie tylko na omawianym tu polu fantastycznym. Proto slasher Krwawy obóz, pierwsze giallo Dziewczyna, która wiedziała za dużo czy też właśnie Planeta wampirów to dzieła, z których czerpali najlepsi. Chociaż Bava przy okazji Planety… nigdy nie powiedział wprost „bierzcie i jedzcie z tego wszyscy”, to tak się właśnie stało, na czele z największymi w gatunku science fiction. Na przykład w Obcym Ridleya Scotta odnajdziemy nie tylko szkielet fabuły omawianego tytułu, ale i kilka pomysłów na całe sceny. Kolejne pochodne filmy czy na Planecie, czy to na Obcym się wzorując kontynuowały wizję Bavy (jak wyśmienita, niedoceniona B-klasowa Galaktyka Grozy). Zresztą na liście płac w Obcym był Carlo Rambaldi, legenda, specjalista od efektów specjalnych, który miał swój udział również w powstaniu obrazu Bavy. Ale dość o przeszczepach stylu na cały filmowy grunt!

Planeta wampirów to atmosfera, wyjątkowa tonacja i najlepszy dobór kolorów z palety Mario Bavy. Kręcone w studiu perypetie załogi zostały odmalowane z artystyczną odwagą, przy buchających kolorach, snującym się sowicie dymie i całej masie operatorskich trików. To wyjątkowy przykład jak za mikro budżet, posiadając wyobraźnię, rękę artysty stworzyć tak unikalną, awangardową koncepcję.

Ja nie czuję tutaj upływu lat, bo odbieram całość automatycznie przestawiając się na styl retro (i Wam też radzę), opowieść minionej epoki, gdzie sci-fi to też (a może przede wszystkim) dekoracje, kostiumy, nastrój. Te elementy odczytuję jako dzieło sztuki, nie inaczej. Sama historia, która rozgrywa się na planecie, również odbiega w swoim tonie od innych, klasycznych sci-fi. À propos odniesień, to Bava również oglądał się w stronę klasyków. Wprawdzie film to przeniesione na grunt filmowy opowiadanie One Night of 21 HoursRenato Pestriniera, jednak ciężko nie odnieść wrażenia, że sporo tutaj Inwazji porywaczy ciał Jacka Finneya. Jednak problem z rozpatrywaniem kto, jak mocno i na kogo się oglądał znika za dotknięciem magicznej różdżki włoskiego mistrza grozy. Możesz odbierać Planetę wampirów na wiele sposobów i każdy z nich będzie pasował do tego co zobaczysz na ekranie. Dla mnie pozostanie w pamięci jako szlachetna klasyka, kampowa estetyka, fantastyka pożeniona z dreszczowcem w niezwykłej atmosferze… kiczu.

Czas trwania: 88 min
Gatunek: sci-fi
Reżyseria: Mario Bava
Scenariusz: Renato Pestriniero (opowiadanie), Ib Melchior, Alberto Bevilacqua, Callisto Cosulich, Mario Bava, Antonio Román, Rafael J. Salvia
Obsada: Barry Sullivan, Norma Bengell, Ángel Aranda, Evi Marandi
Muzyka: Gino Marinuzzi Jr.
Zdjęcia: Antonio Rinaldi, Mario Bava, Antonio Pérez Olea