Mom and Dad

Państwo Brent (Nicolas Cage) i Kendall (Selma Blair) Ryan ciężko harują na to co mają – duży dom na przedmieściach, dwa samochody, pomoc domową. Mają też dwójkę dzieci. Dziewczyna wchodzi na petardzie w dorosłość, podkrada pieniądze, urywa się z lekcji, lubi zapalić. Norma. Młody jeszcze przed wiekiem nastoletnim dom traktuje jak wielki plac zabaw. Przynoszą wiele trosk, ale też zapewne wiele szczęścia (na pewno!). Jednak to właśnie te troski, późniejsza irytacja, a ostatecznie krótki lont u nas wszystkich stanowi tło tego wyjątkowego filmu niespodzianki. Nieważne jest tu bowiem dokładne nakreślenie przyczyny. Stało się! Nieważna jest też wyjątkowa dbałość o logikę, spójność wydarzeń, świat i zachowanie wokół. To groteskowa satyra, często wizualizacja momentu, gdy rodzic nie zaciska kolejny raz zębów, a przystępuje do wymierzenia srogiej kary. Chory, nieodpowiedzialny, fantastyczny film. To jak scenariusz komputerowej gry, w którą grają nieszczęśliwi mama i tata nocami.

Zaczęło się nagle. Rodzice poczuli zew krwi, chcą skończyć swoje rodzicielskie cierpienie i skrócić życie własnych dzieci. Co się właściwie stało? Wkurzyli nas tak, że już nie daliśmy rady się powstrzymać. I to właśnie jest ten dzień, kiedy przegięli pałę, a odbija wszystkim mamom i tatom, na celowniku stają ich własne dzieci. Nie chodzi o dzieci sąsiadów, obcych, czy te mijane na ulicy. O nie, one są niewinne. Tu chodzi o dzieci własne, te które zostawiają zabawki na podłodze i się o nie przewracamy, te, co zabierają nasze rzeczy bez pytania, czy te, które wchodzą do pokoju, kiedy właśnie… No nie mogą i już, a wchodzą!

Oj, ja bardzo kocham swoje dzieci, ale musicie zrozumieć, że czasem to najchętniej zamknąłbym je w szafie, albo podłożył nogę jednej czy drugiej. Są kochane, ale też irytujące, dają dużo wzruszeń, ale też od cholery krwi się przez nie psuje. Zepsuło. A będzie jeszcze gorzej. I właśnie naprzeciw nam wyszedł Brian Taylor, który swoim niezależnym wytworem z własnej wybujałej wyobraźni stworzył czarną komedię doskonałą. Jeżeli uważaliście zeszłoroczny Get Out za doskonałą szyderę, to Mom and Dad obejrzeć musicie. Ten temat jest nam o wiele bliższy, niż ten, które leży w głównej mierze po drugiej stronie oceanu.
To cudownie niemoralny, nieetyczny film. Idealny do zbanowania na parerntingowym forum. Wulgarny, obcesowy, pełen przemocy i ordynarny. To horror, karykatura i tragifarsa w jednym, a jednak wyjątkowo podniecająca w swoim przesłaniu, choćby tylko na filmowym spektrum. Świetne jest tu wszystko. Od tempa, przez fajne piosenki, po sceny przemocy i ich wykonanie, bo trzeba Wam wiedzieć, że twórcy nie oszczędzali na czerwonym barwniku. Fenomenalnie wczuli się też w role aktorzy. Cage leci wprawdzie szalonym Cagem, ale tutaj pasuje jak ulał. Jeszcze lepiej wypadała Selma Blair i w sumie ona ciągnie show od strony aktorskiej. Ach i jeszcze finał! Jazda bez trzymanki zaczyna się od niespodziewanego dzwonka do drzwi…

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 83 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Brian Taylor
Scenariusz: Brian Taylor
Obsada: Nicolas Cage, Selma Blair, Anne Winters, Lance Henriksen, Joseph D. Reitman
Zdjęcia: Daniel Pearl
Muzyka: Mr. Bill