Żywe trupy w Manchester Morgue (1974)

Żywe trupy w Manchester Morgue (1974)Lata 70., młody mężczyzna zamyka pospiesznie swój sklepik, wskakuje na motor i zamierza dojechać na prowincję do znajomych. Muzycznie i stylistycznie obraz od początku nacechowany jest mocnym kolorytem ery Wodnika. Bohater, wyluzowany hipis, śmiga na swoim jednośladzie, przez pasy przebiega naga kobieta, szalony czas i pełne wolności lata. Tylko ten ciężki przemysł wdziera się siłą w młode pokolorowane tęczą serca. To właśnie postęp, w tym przypadku technologia w służbie agro, jest zaczątkiem apokalipsy zombie. Pestycydy, promieniowanie, ultradźwięki, wszystko po to, by wyplenić robactwo zagrażające idealnym uprawom (to również ważne, drugie społeczne dno opowieści). Tymczasem z pobliskiego cmentarza wstają pierwsi umarli.

Na okolicznych farmach, w szopach, w szpitalu na obrzeżach miejskich aglomeracji rozpocznie się walka o przetrwanie. Ale nie tylko walka z zombie, a również z niechęcią policjantów do przyjezdnego, zbytnio na początku wesołego młodzieńca.

Żywe trupy w Manchester Morgue (1974)

Po 1968 roku przez długi czas wszystkie filmy o zombie były porównywane do mistrzowskiej Nocy żywych trupów George’a A. Romero (i po części nadal są). Hiszpańsko-włoska produkcja nie dość, że porównywana, to wskazywana jako ta, która czerpie aż nadto z tytułu o bliźniaczej tematyce. Jednak Jorge Grau zupełnie nie musiał obawiać się ewentualnych oskarżeń, gdyż produkcja doskonale broniła się sama, a w kilku miejscach przewyższa obraz mistrza gatunkową grozą i wykonaniem. Na pierwsze miejsce wysuwa się soczyste gore i to z rodzaju tego nienażartego. Zombie pragną zasmakować ludzkiego mięsa i nie odejdą od stołu, dopóki nie wyliżą talerzy do czysta. Do tego dochodzi sugestywny make-up (zatrudnieni do filmu specjaliści stanowili czołówkę w tym gatunku). Giannetto De Rossi praktykował u wielu, w tym u Lucio Fulciego przy Zombie 2. Jednak prace De Rossiego jako charakteryzatora można też podziwiać w relatywnie „nowszych” produkcjach (Conan niszczycielRambo 3Diuna). Żywe trupy to jednak nie tylko De Rossi, nazwisk znanych specjalistów znajdziemy tu całkiem sporo. Współproducentem natomiast był zasłużony dla sprawy Edmondo Amanti (mający w swoim portfolio całą masę gatunkowych przebojów: od spaghetti westernów po giallo, niejednokrotnie pochylając się w kierunku gwałtownej sensacji, czy oddając serce dla kina eksploatacji).

Żywe trupy w Manchester Morgue (1974)

Żywe trupy w Manchester Morgue to również fenomenalne zdjęcia Francisco Semperego, który przepięknie sfilmował angielską wieś wyczekującą w swoim sielskim nastroju zombie apokalipsy. Otulone delikatną mgiełką stawy, przykryte mchem niewysokie mury i w końcu klimatyczny cmentarz. Te wszystkie miejsca sprawiają, że odbiór horroru Jorge Graua jest niezwykły.

Proekologiczne przesłanie jest tu aż nader czytelne, walka zaściankowej zatęchłej władzy z krewką młodością bardzo emocjonujące, a finał w szpitalu (w posmaku cierpki i gorzki) niebywale sugestywny. To seans bardzo inny w zombie tematyce, śladowy, jeżeli chodzi o natłok użytych krwawych brzmień, ale każde spotkanie ze śmiercią traktujący z niebywale dostojną powagą.

Polecam.

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 95 min
Gatunek: horror
Reżyseria: Jorge Grau
Scenariusz: Juan Cobos, Sandro Continenza, Marcello Coscia, Miguel Rubio
Obsada: Cristina Galbó, Ray Lovelock, Arthur Kennedy, Aldo Massasso
Zdjęcia: Francisco Sempere
Muzyka: Giuliano Sorgini