Hunt for the Wilderpeople (2016)

 Recenzja filmu "Hunt for the Wilderpeople" (2016), reż. Taika WaititiTemat dzieci to temat rzeka i każdy ma własne zdanie co do małych ludzi. Jedni kochają wszystkie dzieci jak własne, niektórzy akceptują tylko swoje a jeszcze inni deklarują brak zainteresowania w rozmnażaniu się. Myślę, że ludzie o tak różnych poglądach, mimo wszystko zgodnie przyznaliby, że jedną z najgorszych rzeczy na świecie jest patrzenie na cierpienie dziecka. Dlatego też tematyka adopcji, rodzin zastępczych i domów dziecka nie jest łatwa ani przyjemna. W filmie Hunt for the Wilderpeople reżyser Taika Waikiki dokonał niebywałego – połączył historię dramatu porzuconego chłopca z komedią, dość silnie kładąc akcent na tę jaśniejszą stronę historii.

Ricky, główny bohater filmu, to nastolatek, na pierwszy rzut oka przypominający karykaturę Aliego G. Z tą drobną różnicą, że Ricky nie jest idiotą, jest wrażliwy i skrzywdzony, ale trzyma fason, bo jak sam uważa, jest gangsterem. Postać tego rozrabiaki niemal od razu intryguje i bawi. W pierwszej scenie Ricky jest tak niedopasowany do otoczenia, jak to tylko możliwe, przynajmniej jeśli chodzi o jego aparycję. Później, gdy widz dostaje w głąb w jego charakter i sposób bycia, poznaje go przez jego czyny, ciężko usunąć pstrokatego grubasa z krajobrazu nowozelandzkiej farmy i dziczy.

 Recenzja filmu "Hunt for the Wilderpeople" (2016), reż. Taika Waititi

Młokos jest motorem napędowym filmu, który jest złotym środkiem pomiędzy nostalgią a dobrą zabawą. Jako przeciwwagę, scenariusz stawia obok Ricky’ego Hectora, który wraz z żoną adoptuje młodego buntownika. Hector to zgorzkniały pustelnik, samotnik, twardziel i człowiek buszu. Jego serce potrafi roztopić tylko jego żona, Bella. Dla Ricky’ego jest oschły i niedostępny.

Ścieranie się i współistnienie tych dwóch skrajnych osobowości, które bardziej z musu niż własnej woli ze sobą obcują, to centralny punkt filmu. Sama historia jest raczej błaha, co akurat w tym przypadku nie stanowi ujmy. Wątki prowadzone są w bardzo prosty i bezpieczny sposób i nie są przekombinowane. Niemal każdy aspekt historii Ricky’ego i Hectora sprowadza się do dobrej zabawy i śmiechu, nawet pomimo tego, że w tle majaczy gdzieś ciężki gatunkowo wątek, o którym wspomniałem wcześniej. Dramat nigdy jednak nie przejmuję kontroli nad wydarzeniami, jakby zdawał sobie sprawę z tego, że to nie on ma tutaj brylować. To nie tego typu film.

 Recenzja filmu "Hunt for the Wilderpeople" (2016), reż. Taika Waititi

W trakcie seansu można podziwiać majestatyczne widoki nowozelandzkich gór, dziczy i stepów. Piękne zdjęcia tworzą niezwykłą aurę podkreślającą wyjątkowość relacji bohaterów, która jednocześnie świetnie współgra z sytuacyjnym poczuciem humoru. W niektórych scenach można odnieść wrażenie, że przy filmie maczał palce odpowiedzialny m.in. za rewelacyjny Grand Budapest Hotel Wes Anderson.

Na pochwałę zasługuje także montaż, który potrafi zaskoczyć i wprowadzić krztę dynamiki, od czasu do czasu, w tej statycznej z natury przygodzie. Miłe dla ucha są także dialogi, a wymyślane przez Ricky’ego haiku to perełki.

Hunt for the Wilderpeople to odprężająca opowieść na leniwe niedzielne popołudnie. Jeśli jesteś w stanie przedłożyć dobrą zabawę ponad meandry historii, z której ona wynika, zatopić się w świecie przerysowanego pociesznego grubasa i jego nad wyraz gorliwej nemezis z opieki społecznej, jest to film dla ciebie.

Szymon Szeliski
czarnadziura.weebly.com

Czas trwania: 101 min
Gatunek: Dramat, Komedia, Przygodowy
Reżyseria: Taika Waititi
Scenariusz: Taika Waititi, Barry Crump, Te Arepa Kahi
Obsada: Sam Neill, Julian Dennison, Rima Te Wiata, Rachel House
Zdjęcia: Lachlan Milne
Muzyka: Łukasz Paweł Buda, Samuel Scott, Conrad Wedde