Czy wreszcie coś osiągniesz? (1994)

Recenzja filmu "Getting Any?" (1994), reż. Takeshi KitanoKomedia w reżyserii Takeshiego Kitano to rzecz specyficzna. Na tyle specyficzna, że (by spodobać się widzowi) musi spełnić podstawowy wymóg, czyli być miłością od pierwszego wejrzenia. Jeżeli okaże się, że nie przepadacie za sobą, nie pałacie do siebie uczuciem, które pozwala wam miło i przyjemnie spędzać ze sobą czas, może być ciężko. I było ciężko. Chociaż pierwsza randka, czyli fabularny wstęp rokował niezłe perspektywy…

Asao to młody chłopak, który pragnie dostąpić jednej, jedynej liczącej się rzeczy w tym wieku. Chce kobiety. Nie dla rozmowy, czułości, uczuć wyższych i szlachetnych. Asao chce uprawiać seks. Jest tą myślą owładnięty do bólu. Na domiar złego zobaczył szansę na zdobycie kluczy do raju tylko i wyłącznie przy użyciu samochodu. Kitano stworzył fabułę składankową i przez cały seans obserwujemy kolejne perypetie Asao. Wykorzystał w całości splastick, kabaret, przaśny humor ładując bohatera w kolejne kłopoty. I jest to bardzo nierówne, ponieważ 1/3 filmu to rzeczywiście próba zdobycia pieniędzy na upragnione auto. Odbywa się to na różne sposoby i przy użyciu różnych groteskowych metod (napady na bank w różnych przebraniach). Auto, które bądź co bądź udaje mu się na chwilę mieć w posiadaniu, również nie jest takie jak być powinno. Resztę wypełnia już Kitano – śmieszek (chociaż ciągle w osobie Asao) i prezentacja w formie filmowego obrazu pokus, pasji, rzeczy, z których w jawny sposób się naigrawa, parodiuje, czasem w złośliwy sposób jednak nigdy nie przekracza granicy szyderstwa.

Jest to taki pijany taniec z całą ówczesną popkulturą. I tak w chaotycznym (z założenia!) scenopisie znalazło się miejsce dla Kurosawy (gdy ten kręci Zatoichiego, a Asao ma być głównym bohaterem). Jest pastisz Cronenberga i jego Muchy. Jest i wytwórnia Toho, jednak bez Godzilli, a z naukowcami zapewne z jakiegoś centrum nuklearnego i ich próba zgładzenia muchy. I jak to nagle wszystko wyszło z próby zdobycia samochodu przez głównego bohatera? Sam już nie wiem…

Recenzja filmu "Getting Any?" (1994), reż. Takeshi Kitano

Sam już nie wiem, bo po drodze mamy jeszcze spory fragment kina gangsterskiego. Tylko i tu szef lokalnych Yakuza ze swoją ferajną przypomina w niedalekim odniesieniu gang Olsena. Widać wyraźnie, że raz na jakiś czas w trakcie swojej kariery filmowca Takeshi Kitano pozwala sobie na zabawę z kinem. Być może jest tak jak napisałem, że tylko w ten sposób ma wrażenie, że może parę spraw „wyjaśnić”. Być może ma jakieś kompleksy i potrzebę ciągłej konfrontacji na filmowym polu z innymi mistrzami. Jedno nie ulega wątpliwości – specyfika komedii, której główna oś fabularna zostaje szybko skierowana na boczny tor wydaje się być tylko pretekstem do sparodiowania kilku wyniesionych na piedestał popkultury ikonicznych wytworów. Jaki ma do tego stosunek twórca? Obawiam się, że aż nader dosłownie pokazał to w jednym obrazku z filmu. Wielkiego, śmierdzącego łajna.

Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Takeshiego Kitano

5/10 - średni

Czas trwania: 108 min
Gatunek: Komedia
Reżyseria: Takeshi Kitano
Scenariusz: Takeshi Kitano
Obsada: Duncan
Zdjęcia: Katsumi Yanagijima
Muzyka: Senji Horiuchi, Hidehiko Koike