Colt 45 (2014)

Recenzja filmu "Colt 45" (2014), reż. Fabrice Du WelzColt 45 Fabrice’a Du Welza to opowieść o jednej złej decyzji i jej kolosalnym wpływie na resztę życia bohatera – Vincenta (Ymanol Perset). Policjant, specjalista od balistyki, mistrz strzelectwa i instruktor. Nigdy nie chciał pracować w polu. Uważał, że się nie nadaje. Po kolejnych wygranych zawodach, Vincent trafił na szczyt w okienku transferowym. Nie przyjmuje żadnej oferty…








„Ludzie o pana talencie rządzą piekłem, a nie służą w niebie.”

To jest punkt wyjścia. O i ile gatunkowo nie mieści się to w ramach, do których przyzwyczaił swoich fanów reżyser, to już oddając się kwintesencji tematów, w których lubi się taplać Du Welz, historia jak nic do niego pasuje. Colt 45 to opowieść o naciskaniu na człowieka przez mroczne widma. Fabrice sprawdza po raz kolejny jak dużo i jak wiele może wytrzymać jego bohater poddany kolejnym próbom. I kolejny raz zobaczymy jak siły zła nie znając umiaru dziwią się potem obrotowi rzeczy.

Recenzja filmu "Colt 45" (2014), reż. Fabrice Du Welz

Twórca Kalwarii wykorzystał tym razem kino policyjne jako tło dla gehenny rozgrywającej się w sercu i umyśle. Jego Vincent to przykład ewoluowania jednostki od spokojnego duchem młodzieńca do rozszalałego pitbulla. Vincent jednak jest zbyt zdyscyplinowany, by toczyć pianę z ust. Gdy zostaje ostatecznie przyciśnięty do ściany, staje się zimnym zabójcą. To właśnie finał i szybki marsz w kierunku osi zła daje obraz ostateczny, gdzie nie ma przebacz. Przegięliście.

Recenzja filmu "Colt 45" (2014), reż. Fabrice Du Welz

Colt 45 to dzieło precyzyjnie skonstruowane, jeżeli chodzi o odwzorowanie realiów pracy jednostek specjalnych, i jednocześnie kompletnie zepsute w kwestii obrobionego materiału finalnego. Fabrice Du Welz mając problemy z producentami nie miał wpływu na ostateczny wygląd swojego filmu. Tym samym Colt 45 to seans, gdzie owszem jest początek i koniec, ale sam środek wygląda jakby ktoś składał go złośliwie. A nawet tak, jakby kurier z kolejnymi nagranymi scenami nie zdążył na czas. „Jakoś to będzie!”. Podobne zło uczyniono Michaelowi Mannowi i jego Twierdzy z 1983 roku. W Colt 45 jest sporo ujęć aż proszących się o kilka minut więcej. Cały motyw nocnego posiedzenia Vincenta u koleżanki policjantki, fragment z zasadzką na członków Anti-Gangu i parę innych to momenty pełne braków. Co ciekawe, nie odbiera to tytułowi nic z zajebistości niektórych fragmentów. A w tych można przebierać i co rusz wyciągać lepsze. Cały finał jest soczysty jak arbuz w sierpniu. Wszystkie sekwencje z bronią to fetyszyzacja tejże i prawy sierpowy w szczękę Michaela Moore’a i jego Zabaw z bronią. Nawet jeżeli nie przepadasz za giwerami, to tu je polubisz. A jeśli darzysz miłością szczególną odgłos odbijających się od podłogi łusek, to powinieneś być w pełni usatysfakcjonowany. Nie ma tu oczywiście orgiastycznej strzelaniny rodem z Niezniszczalnych. Fabrice traktuje raczej broń z szacunkiem. Bo śmierć trzeba traktować z szacunkiem.

Polecam.

7/10 - dobry

Czas trwania: 85 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Fabrice Du Welz
Scenariusz: Fathi Beddiar, Fabrice Du Welz
Obsada: Gérard Lanvin, Joey Starr, Ymanol Perset
Zdjęcia: Benoît Debie
Muzyka: Benjamin Shielden