Partner (1968)

"Partner" (1968), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.

Ponieważ obejrzałem już prawie wszystkie filmy Bertolucciego, mogę uznać Partnera za jego twórczy poligon doświadczalny. Bertolucci posłużył się nowelą Fiodora Dostojowskiego Sobowtór: poemat petersburski, żeby opowiedzieć o rewolucji, która poniekąd i jego w tym okresie dotyczyła. Rewolucja umysłowa, twórcza. Od Dostojowskiego zaczerpnął pomysł na doppelgangera, czyli sobowtóra i sam zarys pierwszej części historii. Otóż główny bohater filmu Giacobbe (Pierre Clémenti) – człowiek wykształcony, mieszkający na stancji, gdzie jest więcej książek niż mebli, zostaje wyrzucony z przyjęcia profesora. Nie pasuje do reszty. Jest młody, nie ma znaczącego dorobku, publikacji etc. To początek i zarzewie rosnącego buntu. Narodziny rewolucji.


To wydarzenie (rozłożone jednak w czasie) prowadzi do pojawienia się sobowtóra. Najpierw jest głos, później ktoś Giacobba śledzi, w końcu widzi cień i ostatecznie zaczyna współistnieć na tej samej płaszczyźnie. To tylko pretekst i reżyserskie zagranie, by pokazać wszystkie rozterki młodego człowieka.
Nazwałbym ten film alternatywną drogę bohatera do zostania w przyszłości lawirantem, jak w filmie Konformista (1970). W finale Partnera dochodzi do zmiany frontu, bohater(owie) wychodzą przez okno i znikają z kadru. Dla mnie to porzucenie rewolucji i wybór „prostej” drogi. Koniec zabawy i podjęcie decyzji o zostaniu konformistą w świecie podporządkowanym regułom ustanowionym przez większość.

"Partner" (1968), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.
Całość przebiega na tle politycznych zapędów rewolucyjnych (wolny Wietnam) i tutaj Bertolucci nie porzuca swoich lewicowych przekonań. Jego bohater traktuje jednak rewolucję jako próbę zaistnienia, być może również widzi w niej szansę na obalenie istniejącego porządku rzeczy. Jeżeli bowiem wyrzucili go z przyjęcia, na którym nie był godzien przebywać, to wywracając wszystko do góry nogami zrówna się ze swoimi prześladowcami. Bertolucci już w trakcie seansu dojrzewa ze swoją myślą demaskując tym samym śmieszne w gruncie rzeczy oblicze rewolucjonistów walczących „za sprawę” w innym kraju. Życie toczy się dalej. Za kilka dni już nikt nie pamięta o przebiegających ze sztandarami młodych ludziach. Z pewnością wierzą w to co robią i mają zapewne szczere przekonania, jednak ich wpływ na cokolwiek jest znikomy.

"Partner" (1968), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.
Rewolucja w Partnerze nie istnieje tylko w wymiarze politycznym, to także rewolucja przeciwko konsumpcyjnemu trybowi życia (tyrady wygłaszane o proszkach do prania wypadają na statycznym tle jak artystyczny performance). Takich surrealistycznych zabiegów jest w Partnerze bardzo dużo. I rzeczywiście można się tu doszukiwać zagadnienia o wejściu w życiową rolę nie do końca przeznaczoną dla danej osoby. Przemknęła mi niestety ledwie zauważalna muzyka mistrza Morricone. Za to nie sposób nie wspomnieć o pracy operatora Ugo Piccone. Włoch nie dość, że w iście mistrzowski sposób ogarnął zrealizowanie filmu z podwójną rolą Pierra Clémentiego, to wcisnął do obrazu całą masę oryginalnych patentów. Cała scena z „cieniem” to majstersztyk. Obrót kamery wokół własnej osi, który później Storraro wykorzystał w Konformiście i w końcu ujęcia z oryginalnych perspektyw (on i ona na tle szyby autobusu, kamera na podnośniku wznosząca się pod sufit w kierunku symboli wolnego Wietnamu etc.).

"Partner" (1968), reż. Bernardo Bertolucci. Recenzja filmu.
Partnera polecam. To prawie twórcze rozdroże i sposobność na zobaczenie w jakim kierunku Bertolucci mógł pójść, gdyby zdecydował się na robienie kina w stylu ze wszech miar awangardowym.



Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Bernardo Bertolucciego
7/10 - dobry

Czas trwania: 105 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Bernardo Bertolucci
Scenariusz: Bernardo Bertolucci, Gianni Amico, Fyodor Dostoevsky (na motywach noweli)
Obsada: Pierre Clémenti
Zdjęcia: Ugo Piccone
Muzyka: Ennio Morricone