Tragedia śmiesznego człowieka (1981)

Recenzja filmu "La Tragedia di un uomo ridicolo" "Tragedia śmiesznego człowieka"

Zamożny mężczyzna, Primo Spaggiari (Ugo Tognazzi), właściciel fabryki produkującej ser dostaje prezent od syna. Czapkę kapitana, pistolet na race i lornetkę. Prezent od syna. Prezent jak prezent, chociaż dopiero po całym seansie można pobawić się w jego interpretacje. Interpretacja to jedno, a pełen ironii wydźwięk kolejny scen to drugie. Takie są również sceny otwierające Tragedii śmiesznego człowieka. Lekko oderwany od rzeczywistości Primo paraduje z lornetką i przechadza się po swoich włościach. W zasadzie wydaje się tu być niepotrzebny.





Wszystko się kręci samo (na pierwszy rzut oka). I z tą wielką lornetką od dawno niewidzianego syna wdrapuje się na dach swojej willi. Jest na co popatrzeć. Jesienny krajobraz pięknego regionu Parma, kształtna pupa chłopki, a w oddali samochód syna uciekający przed drugim autem. Dochodzi do wypadku, a mężczyźni, których nie jest w stanie rozpoznać, uprowadzają pierworodnego. Brzmi ciekawie?

Recenzja filmu "La Tragedia di un uomo ridicolo" "Tragedia śmiesznego człowieka"
Tragedia śmiesznego człowieka to obraz mężczyzny, który własną pracą doszedł do bogactwa. I nie ma tu cienia fałszu, ponieważ Primo rzeczywiście swoje już zrobił. Niestety w pewnym momencie życia zatracił się w gromadzeniu dóbr osobistych miast skupić się na innych priorytetach. Jednak na pierwszy plan od razu wychodzi historia porwania lub jak uważa policja historia rzekomego porwania. Dlaczego rzekomego? Ponieważ fabryka wcale nie prosperuje tak wspaniałe i policja uważa, że porwanie zostało sfingowane. Widz do końca seansu jest sprytnie prowadzony przez scenarzystę i do końca nie pozna całej prawdy. Urojenia, szarpany montaż (Primo rozmawia z chiromantką, odwraca się, po czym rozmawia z żoną) i koneksje w familii, które z biegiem akcji rozbijają się na coraz drobniejsze puzzle. Cały film skonstruowany jest przez „prowadzenie” widza podług komentarzy wygłaszanych w głowie Prima przez niego samego. Także to co usłyszymy wcale nie oznacza, że zobaczymy. Urojenia, domysły i paranoiczne wywody potrafią skutecznie zbić z tropu.

Recenzja filmu "La Tragedia di un uomo ridicolo" "Tragedia śmiesznego człowieka"

Tragedia… przez swój poetycki styl, czasem komiczny, a nawet surrealistyczny potrafi miejscami uwieść widza. Miejscami, ponieważ miejscami niestety nuży. Być może działo się tak przez wiejski, senny krajobraz, a być może przez sam styl narracji. Primo mataczy, wysnuwa teorię, aż w końcu swoimi nerwowymi ruchami doprowadza do finału, gdzie… pogubiłem się.

Plastyczne krajobrazy, w tle Ennio Morricone (nieco inny, bardziej rubaszny), zagmatwana fabuła (z pozoru, bo im głębiej kopiemy, tym mniej wiemy 🙂 to atuty Tragedii śmiesznego człowieka. Ten jednak nie pochłonął mnie tak bardzo, bym ocenił go wyżej niż niezły (z minusem)


Film obejrzałem w ramach wyzwania „Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Bernardo Bertolucciego”.

Oglądamy filmy wyreżyserowane przez Bernardo Bertolucciego
6/10 - niezły

Czas trwania: 116 min
Gatunek: Dramat, Komedia
Reżyseria: Bernardo Bertolucci
Scenariusz: Bernardo Bertolucci
Obsada: Ugo Tognazzi, Anouk Aimée, Laura Morante
Zdjęcia: Carlo Di Palma
Muzyka: Ennio Morricone