Wada Ukryta (2015)

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015To jeden z tych filmów, w których próba spinania fabuły w całość (przez widza) mija się z celem. Jeżeli będziesz chciał połączyć wątki, bądź chociażby kluczowych bohaterów, zwariujesz. To nie jest film dla malkontentów szukających dziur w scenariuszu. Nie mówię, że one są lub ich nie ma. To jest nieważne. To jest cudowne. To jest magia opowieści, którą snują przy stole upaleni kolesie próbując przy okazji zabawę w głuchy telefon. Co z tego wyniknie? Zachowujemy główną oś fabuły dodając i odejmując po drodze coraz to bardziej kolorowe… już zapomniałem.






Pisząc najdelikatniej jak się da… Wada Ukryta może podobać się wielu osobom i zapewne tyle samo osób odwróci się od tegoż. Jednak najwięcej frajdy przyniesie on widzom, którzy nie raz otwierali lodówkę i zapominali po co, czy non stop szukają rzeczy ukrytej w tylnej kieszeni spodni. I nie chcąc nazywać rzeczy po imieniu napiszę tylko, że nie wynikają one z czystego gapiostwa.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015
Inhernet Vice wciąga jak stąd do końca stołu. Poruszając się po omacku próbujemy raz z głównym bohaterem rozwikłać kryminalną zagadkę, odnaleźć utraconą miłość lub też zrozumieć na czym polega ów wada ukryta. Poznajemy Doc’a Sportello (Joaquin Phoenix), a w zasadzie jego połowę. Druga jest wciąż ukryta za dymem po ostatnim machu. Gdyby urodził się w innej epoce, byłby doskonałym materiałem na bohatera powieści Raymonda Chandlera. Do Phillipa Marlowa jest mu daleko i blisko jednocześnie. Jest samotny, cyniczny, alkohol zastąpił jednak marihuaną. Wieczorami nie rozgrywa partii szachów, a oddaje się z lubością skręcaniu kolejnych jointów (i wypalaniu ich rzecz jasna). To era hippisów i do hippisów należy również Doc. Pracuje jako prywatny detektyw i można sobie zadać pytanie jak w stanie ciągłego upalenia może rozwiązać sprawę natury kryminalnej. Otóż może. Ponieważ jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Odpowiedni stan powoduje jedynie zamęt i niepotrzebną paranoję, jednakże potrafi też skierować na alternatywne ścieżki prowadzące do celu.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015

Większość przeszkód stojących na drodze ku rozwikłaniu zagadki jest iluzoryczna i przedstawiona w odpowiednim świetle, by dostrzegło je gro widzów. Reszta zrozumie. To się po prostu czasem zdarza…

Nakreślenie fabuły jest elementem ważnym dla recenzji, gdyż czytelnik chciałby po prostu wiedzieć o co w tym chodzi. Zaczynamy kinem noir i po pierwszym akcie kończymy z tymi Chandlerowskimi zapędami i pod rękę z reżyserem Paulem Thomasem Andersonem (a czasem ma się wrażenie, że na plan wkracza nie-brat  🙂 Paula – Wes) baunsujemy w rytmie pulsujących dźwięków z lat 70-tych. Do pokoju, w którym wyleguje się Doc wchodzi piękna Shasta Fay Hepworth (Katherine Waterston), była narzeczona bohatera. Jest sprawa… Jest spisek na życie rekina na deweloperskim rynku – Wolfmanna (Eric Roberts). To jego żona i kochanek coś knują. Doc musi pomóc. Ok, pomoże. Wygląda na to, że ma zamiar zabrać się za to „po bożemu”. Pierwsze przesłuchania, podchody, nowe adresy, jednak w głowie przelatuje wciąż myśl niesiona na kolejnym wydmuchanym obłoczku:

„Ach… Shasta. Jak cudownie byłoby znowu być koło niej”.



Ale co to? Zaginęła. Zniknął też Wolfmann, zginął jego ochroniarz. Pojawiło się za to kilka innych osób, w tym cień Sportella – detektyw Christian F. „Bigfoot” Bjornsen (Josh Brolin) spędzający czas (jak sam często wspomina) na łamaniu praw obywatelskich. Nie chce jednak aresztować Doc’a, chociaż to główny podejrzany.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015

Dlaczego? Jak sam znowu wspomina – 99% ławy przysięgłych wypełnią hippisi. Przecież są wszędzie… zaraza. Idąc dalej śledztwem przewija się kolejno: tajna organizacja „Złoty kieł”, podejrzane konsorcjum dentystów, szkuner krążący wokół wybrzeża, Japonica – dziewczyna z rozwiązanej sprawy z pierwszej części Wady Ukrytej (której nigdy nie było – to tylko wymysł recenzenta, by przedstawić obłęd jaki czasem wkrada się w umysł widza). Starczy. Jest tego naprawdę dużo i nie sposób, by było zmieścić w jednym pokoju wszystkich barwnych postaci występujących w Wadzie Ukrytej.

Dlaczego to świetny film? Ponieważ angażuje widza w sprawę, której de facto (już po kwadransie od rozpoczęcia) wiemy, że nie da się rozwiązać. Dlaczego Wada Ukryta jest rewelacyjna? Ponieważ odtwórca głównej roli jest nad wyraz autentyczny i na swój sposób charyzmatyczny. Dlaczego w końcu Wada Ukryta na długo zostanie jednym z moich ulubionych filmów? Szczerze mnie rozbawił w trakcie seansu. Śmiałem się. Sam. Rzadko potrafi mnie coś rozbawić, jeżeli chodzi o fabułę (nie piszę tutaj o krótkich i wulgarnych gagach. Te zawsze są w cenie :). Tutaj śmiałem się do momentu zakrztuszenia się w kilku momentach. To specyficzny humor i w głównej mierze wynikający z talentu aktorskiego Brolina (scena w samochodzie z lodem na patyku, czy cała sekwencja z rozmową telefoniczną na linii Doc – Bigfoot)

„She’s gone… She’s gone…”

To co wynosi produkcję ponad przeciętną to delikatnie pokazana granica pomiędzy filmowym przedstawieniem paranoi (który jestem w stanie zaakceptować), a zgrywą z niej. I to zdaje się być w ogólnym wymiarze, kluczowym składnikiem filmu. Szczególnie jeżeli chcemy wziąć pod uwagę ileż to fantastycznych i niemożliwych zdarzeń przyjdzie doświadczyć Doc’owi.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015

Joaquin Phoenix od dawna jest w mojej ścisłej czołówce ulubionych aktorów. Nie myślcie sobie, że to prosta rzecz zagrać naćpanego detektywa. Trzeba utrzymać w ryzach chęć przedstawienia czegoś dosłownie i zaufać widzowi. Tutaj zrobił to doskonale. Jest to niemożliwe, ale życzyłbym sobie zobaczyć jakiś spin-off ze sprawą prowadzoną przez Doc’a z Bigfootem w tle. Odpowiada mi czarny humor i wykorzystywanie przez policjanta sytuacji, gdy Doc miał ograniczoną świadomość.

„He’s technically Jewish but wants to be a Nazi”


Multi-wątkowość i bogactwo świata powoduje, że wypada przysiąść do seansu co najmniej dwa razy. Dopiero za drugim razem zwracamy uwagę na otoczenie, na dbałość o szczegóły (brawa dla scenografów) i całą masę zabawnych „gadgetów” (jak „menu” w camperze przerobionym na dom uciech). Zdaję sobie sprawę, że film może wydawać się przegadany. Jednak właśnie za sprawą dialogów widać jak bohaterowie (szczególnie Doc) lawirują pomiędzy tym co chcą powiedzieć, a tym co mówią, by oderwać się od wypełniającego myśli obłędu.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015
Film o niełatwej strukturze przypominający miejscami Podwodne życie ze Stevem Zissou (2004), Las Vegas Parano (1998), a w końcu Tajemnice Los Angeles (1997). Nie dla wszystkich, dla mnie to już teraz film kultowy.

Inherent Vice - Wada Ukryta - 2015
Wypada wspomnieć, a raczej wypadałoby nie wspomnieć o wydaniu DVD, które przyszło mi recenzować. Niestety w tej materii dystrybutor wykazał absolutnie minimum, jeżeli chodzi o zawartość płyty. Oprócz ładnego i miłego tła, na którym umiejscowione jest menu wyboru, nic nie przykuwa uwagi na dłużej. Mamy więc to wszystko co jest na innych „gazetowych” wydaniach. Start filmu od wybranych scen i cztery różne zwiastuny Wady Ukrytej. Koniec kropka. Przykre, prawda? Przy prężnie działającej konkurencji zachodniej wypadałoby się zatroszczyć o wypełnienie płyty atrakcyjnymi dodatkami, które skuszą potencjalnego nabywcę.

9/10 - rewelacyjny

Czas trwania: 148 min
Gatunek: Komedia, Kryminał, Dramat
Reżyseria: Paul Thomas Anderson
Scenariusz: Paul Thomas Anderson, Thomas Pynchon (powieść)
Obsada: Joaquin Phoenix, Josh Brolin, Eric Roberts, Benicio Del Toro, Owen Wilson, Reese Witherspoon, Belladonna. Martin Short
Muzyka: Jonny Greenwood
Zdjęcia: Robert Elswit

Za wydanie DVD filmu Wada Ukryta dziękuję portalowi Rzecz Gustu
 
Rzecz Gustu