Danny Boyle

Danny Boyle 5x7Urodzony 20 października, Danny Boyle

Reżyser, producent i scenarzysta. Zaczął reżyserować już w wieku 20-stu lat. Na początku teatr, a następnie telewizja. Spod jego ręki wyszło kilka odcinków Sprawy inspektora Morse’a. W 1994 roku wyskoczył z Shallow Grave – debiut, który oglądałem na VHS. Pierwszy film kinowy Boyle’a i jeden z pierwszych filmów Ewana McGregora. Po takim starcie na dużym ekranie, kariera reżyserska potoczyła się gładko. Dwa lata później Boyle pokazał światu swój drugi obraz, a mój numer 1 tego reżysera.Chociaż nakręcił kilka bardzo dobrych filmów, to do swojego obrazu z 1996 roku się nie zbliżył. Lubię go za większość tytułów. Jak zobaczycie poniżej ciężko mu się określić w jednym gatunku. Zdecydowanie nie chce być zaszufladkowany jako reżyser filmów o ćpunach. Nie chce być zaszufladkowany w ogóle. W swoich projektach, jako twórca, rzadko stawia na jednego bohatera (wyjątek to oczywiście 127 Godzin). Liczy się zawsze tło, później opowieść i środowisko wokół. Czy to jest Szkocja, Indie czy Tajlandia, to właśnie tło wybija się na pierwszy plan. Jego filmy potrafią chwycić za gardło, jednak zawsze gdzieś widoczne jest wyjście ewakuacyjne.

Cała obejrzana filmografia, wraz z subiektywnymi ocenami w liście poniżej. Zachęcam do podzielenia się swoim TOP reżysera i komentowania.

   MIEJSCE 11   

Trance - Trans (2013)

Trance – Trans (2013). Trochę oglądany na siłę. Chciałem zamknąć filmografię Boyle’a, no i mam 🙂 Moje nastawienie nie wpłynęło na ocenę (mam nadzieję:). Naprawdę odebrałem to jako średni obraz, przekombinowany z masakrycznie nudnie opowiedzianą historią. Chociaż film miał momenty, oj miał. No i mocna końcówka. Heist movie, hipnoza, elementy noir, James McAvoy, Rosario Dawson i Vincent Cassel. Brzmi smakowicie? Dla mnie niestrawne. Recenzja tutaj.  5/10

   MIEJSCE 10   

Life Less Ordinary - Życie mniej zwyczajne (1997)


Life Less Ordinary – Życie mniej zwyczajne (1997). Chociaż film nie odniósł sukcesu i spotkał się z nieprzychylną falą krytyki, mi się podobał. Renton porzucił dragi, zmienił imię na Robert i najął się do pracy jako sprzątacz. Splot wydarzeń i wypadków uczyniło jego życie tytułowym „mniej zwyczajnym”. Porwanie, Cameron Diaz, szalona miłość, duuużo muzyki, anioły, które chcą swatać niepasujących do siebie  na pierwszy rzut oka bohaterów. Trochę baśni, kryminału, kina drogi. Dla mnie niezły mix. Recenzja tutaj.  6/10
 
   MIEJSCE 9   

Millions - Milionerzy (2004)


Millions – Milionerzy (2004). Taka… miła i ciepła opowieść o dwójce braci znajdujących torbę pełną pieniędzy. Tak szczerze, to pamiętam mało. Oglądało się sympatycznie. Wchodzenie w dorosłość, przyjaźń, przygoda i wątek kryminalny. Z tego co pamiętam, to fajne zdjęcia i utwór muzyczny z filmu. Reszta być może do przypomnienia… kiedyś. 6/10
 
   MIEJSCE 8   

The Beach - Niebiańska plaża (2000)

The Beach – Niebiańska plaża (2000). Podobał mi się. Zdjęcia, zdjęcia, zdjęcia. Tak, zdjęcia zdecydowanie na pierwszym miejscu w tej produkcji. Później muzyka, w końcu Leo i cała historia. Di Caprio jako Amerykanin znudzony życiem, który postanawia zmienić w nim wszystko. Porzuca cywilizację i udaje się na Alaskę… Nieee, to był inny film 🙂 W Niebiańskiej Plaży główny bohater wybiera Tajlandię i Bangkok. Jednak nie o urokliwą dzielnicę Patpong mu chodzi. Chce poznać egzotykę i nieskalaną człowiekiem przyrodę. No i poznał… tajemnicę i człowieka, który broniąc swojego zamienia się w bestię. Poznaje raj, którego tak długo szukał, a który dla niego zamienia się w piekło… 6/10
 
   MIEJSCE 7   

Slumdog Millionaire - Slumdog. Milioner z ulicy (2008)

Slumdog Millionaire – Slumdog. Milioner z ulicy (2008). Nie moja bajka. Potrafię docenić obraz, scenariusz. Rozumiem akademię i decyzję o przyznaniu Oscarów. Jednak to wciąż nie moja bajka. Chociaż się nie nudziłem, chociaż nie cierpiałem, to oglądałem bez większych emocji. Bez emocji, które wpływają na ocenę. Być może przez wyzierającą z każdej dziury naiwność. Jamal, chłopak ze slumsów bierze udział w programie Milionerzy. Zachodzi wysoko. W czasie przerwy w nagrywaniu programu podejrzliwy prowadzący przesłuchuje brutalnie chłopaka. Chce na nim wymusić przyznanie się do oszukiwania. Tak, już widzę jak taki Hubert Urbański czy inny prowadzący przejmuje się tym kto siedzi po drugiej stronie. Przecież oni mają kompletnie na to wyje***e. Bzdura. W czasie swoich „zeznań” Jamal opowiada historię swojego życia. Historia miłości, trudnych życiorysów i uwarunkowań społecznych, które decydują o przyszłości człowieka. Bombaj jest dziki jak prehistoryczna jaskinia, to pewne. Byłem w wielu parunastumilionowych metropoliach, w Indiach jeszcze nie. Nie bałbym się sam tam wybrać, jednak NIGDY nie zabrałbym tam rodziny. Nawet feeria barw, którą Boyle obsypuje stolicę tego kraju, w ogóle nie uatrakcyjnia jej turystycznie. Chory, dziki kraj. 6/10

   MIEJSCE 6   

127 Hours - 127 Godzin (2010)

127 Hours – 127 Godzin (2010). Wielkie pozytywne zaskoczenie. Film o człowieku w łódce. Nie! Film o człowieku w skale. „Utkniętym w skale” 🙂 James Franco w prawdziwej historii Arona Ralstona. Podróżnika? Nie. To po prostu facet, który lubi spędzać wolny czas na łonie natury. Rowerek, bieganie, górska wspinaczka. Wszędzie sam. By na maksa połączyć się z matką ziemią. No i połączył się ze skałą na 127 godzin. Głupi wypadek, złe ułożenie stopy. Aron wpadł i się zaklinował. Zaklinował się tak głupio, że nie mógł wykonać prawie żadnego ruchu. Wciągnął mnie ten film, choć znałem finał. Czekałem jednak i oglądałem z niesłabnącym zainteresowaniem do końca. Fajne zdjęcia, wielki Franco i kawał dobrej, trzymającej w napięciu walki człowieka z naturą. 7/10

   MIEJSCE 5   

Shallow Grave - Płytki grób (1994)



Shallow Grave – Płytki grób (1994). To było to. Rzadko jest mi dane zobaczyć tak dobre połączenie thrillera i kryminału okraszonego delikatnym złośliwym uśmiechem. Trójka przyjaciół (jeszcze) poszukuje sublokatora do swojego mieszkania. Nie dają sobie rady z wysokim czynszem, więc znalezienie kolejnego źródła przychodu jest zrozumiałe. Przeprowadzają casting. Po lepszych i gorszych typach w końcu pojawia się idealny strzał. Będzie świetnym kumplem! No niestety, mężczyzna umiera i pozostawia po sobie walizkę pełną pieniędzy. Pierwsze demony nieśmiało wychylają się w kierunku zdobyczy. Bohaterowie filmu na nowo muszą zdefiniować słowo przyjaźń. Pojawia się podejrzliwość, nieufność, zdrada. Jest ich tylko troje, a pojawia się szereg zachowań godnych kilkunastu socjopatów. Dobry film, z fajną muzyką i groźnym klimatem. Polecam jako początek przygody Boyle’a z wielkim kinem. 8/10

   MIEJSCE 4   

28 day later - 28 dni później (2002)

28 day later – 28 dni później (2002). To było pierdolnięcie. Byłem tym filmem naprawdę zafascynowany. Tak, to wielkie słowo, fascynacja. Jednak historia o zombie (czy raczej zainfekowanych) opowiedziana tak jak to zrobił Boyle kupiła mnie kompletnie. Widziałem wiele zombie w kinie, jednak te tutaj, tak agresywne i tak krwiożercze, dały mi wiele emocji podczas seansu. Już sam początek był świetny, a później było coraz lepiej. Jest wybudzony pacjent szwendający się po opuszczonym Londynie w pooperacyjnym wdzianku. Jest apokalipsa, jest wojsko, jest ucieczka na złamanie karku. Tu nie ma zamulonych zombie, które potykają się o siebie. Tu są zombie, a raczej (uściślijmy raz jeszcze) zarażeni, którzy jak wściekłe dobermany biegną do ofiary. Mega muza na dzień dobry, przerażeni ocalali, dużo akcji. Ahhh, co to był za film. Druga część, choć słabsza, też przyjemna. 9/10

28 day later - 28 dni później (2002)



   MIEJSCE 3   

Sunshine - W stronę Słońca (2007)

Sunshine – W stronę Słońca (2007). To jest moje science-fiction. Gdzieś czytałem, że nudny, a nawet, że kiepski. Fuck it. To jest science fiction, które kocham. Być może ten film ma kapkę więcej obrazu niż treści, jednak porwał  mnie całego. To jest prawdziwe widowisko. Odległa przyszłość, słońce gaśnie, kolejna ekipa leci z misją. Ikarus 2 ma na celu, wywołując potężną eksplozję, pobudzić do życia gasnącą gwiazdę. W czasie lotu do załogi dochodzi sygnał z wysłanej kilka lat wcześniej misji Ikarus 1… Decyzją dowódcy, załoga leci na spotkanie z krążącym po przestrzeni zagubionym statkiem. OBRAZ, MUZYKA, EMOCJE. Później bohaterowie i scenariusz. Niemniej wszystko się pięknie składa na wielką kosmiczną przygodę. Chcę tam polecieć!! 🙁 (i chcę ten film na Blu-ray :).9/10

Sunshine - W stronę Słońca (2007)


   MIEJSCE 2  

Trainspotting 2 (2017)

Trainspotting 2 (2017). Kiedy o ósmej rano dzielisz brudne ciuchy na kolory, w międzyczasie przygotowujesz śniadanie dla dzieciaków, sprzątasz mieszkanie i z pełną świadomością zapuszczasz Perfect Day Lou Reeda (z ironicznym i gorzkim jednocześnie uśmiechem), to wiedz, że Trainspotting 2 przypuścił na Ciebie taki atak, z którego będziesz wychodzić co najmniej kilka dni. Ale wyjdziesz z tego, zawsze wychodziłeś. Dziwiłem się jednocześnie w jaki melancholijny nastrój wpadłem obserwując powrót ćpuna do domu. „Wróciłeś tu dla nostalgii” – mówi Spud do Rentona. Miałem wrażenie, że mówi również do mnie.9/10

Sunshine - W stronę Słońca (2007)


   MIEJSCE 1   

Trainspotting (1996)



Trainspotting (1996). Born Slippy… Dla mnie to arcydzieło. Traktuję ten film bardzo osobiście i zawsze będę. Byłem na tym w kinie i, wobec wszystkich nasilających się wydarzeń, obraz uderzył we mnie jak spadający fortepian na spacerującego ulicą zwykłego przechodnia. Nie chodzi o ten najgorszy ustęp w Szkocji. Rzygam już tym, jak ktoś kojarzy Trainspotting z tym momentem. Dla mnie to jest walka z heroiną, taniec z heroiną, seks z heroiną. Spud, Sick Boy, Tommy, Begbie, no i Renton. Ten film to życie chłopaka, który oddał cząstkę siebie. Wyrzucił krzykiem beznadziei swoją młodość przez tłok strzykawki. Pomimo wielu świetnych ról McGregora, rola Rentona jest moim ulubionym wcieleniem aktora. Koniec. Kropka. 10/10

Trainspotting (1996)


Jak widać w liście powyżej, widziałem wszystkie filmy Boyle’a. Na szybko nadrobiłem dwa, niestety należące do tych przeciętnych. Chciałem po prostu zamknąć filmografię twórcy. Na 2016 rok, według plotek, zapowiadany jest sequel Trainstpotting pod tytułem Porno. Z jednej stronie byłoby cudownie zobaczyć raz jeszcze chłopaków od Rentona. Z drugiej strony boję się, że reżyser nie spełni moich wysokich oczekiwań. Nie chciałbym filmu lepszego niż Trainspotting. Wystarczyłby mi bardzo dobry, byle nie średni i nijaki 🙂