Montage (2013)

Mong-ta-joo - Montage - 2013

Reżyserski debiut Jeong Geun-Seop wypada bardzo zachęcająco i pozwala wierzyć, iż kolejne obrazy, które wyjdą spod ręki twórcy będą o wiele, wiele lepsze. Na debiut wybrał thriller. Gatunek z jednej strony bezpieczny, gdyż fanów thrillerów jest dużo, zawsze więc można liczyć na to, że wyjdzie się chociaż na „zero” w box-office 🙂 Z drugiej strony thriller, szczególnie z zagadką kryminalną na pierwszej linii, wymaga od scenarzysty dbałości o szczegóły. Jedno potknięcie przy pisaniu i lawirowaniu pomiędzy dowodami, logiką, postaciami i miejscami zdarzeń spowoduje, że widzowie wyłapią ów potknięcie. Jest jeden grzech scenarzysty. Mianowicie zalepiając wszystkie dziury, ustawiając wszystkich na swoich miejscach, zapomniał o czymś takim jak prawdopodobieństwo. Nie ważne! Przecież są odpowiedzi na wszystkie pytania, więc po co widz zadaje kolejne głupie z cyklu „Jakim cudem ten i ta znalazła się akurat w tym miejscu?”.

No i musimy uwierzyć, że w wielomilionowej aglomeracji miejskiej kilka ważnych dla filmu postaci przez przypadek spotyka się ze sobą. No cóż. Pomijając tą grubą ość, która jeszcze długo mi tkwiła w gardle, całość można ocenić jako niezłą zabawę w kotka i myszkę.

Mong-ta-joo - Montage - 2013
Oto poznajemy nierozwiązaną sprawę kryminalną. Poznajemy też dwójkę detektywów, którzy muszą powiadomić matkę ofiary o tym, iż sprawa ulegnie przedawnieniu za 7 dni. Minęło już 15 lat, a według lokalnego ustawodawstwa, prawo nakazuje zamknąć akta właśnie po upływie wspomnianego czasu. Dla matki wcale nie minęło 15 lat. To przecież było jakby wczoraj… Wciąż przecież widzi ból swojego dziecka. Wciąż wertuje wycinki z gazet. Może znajdzie coś nowego, coś pomiędzy wierszami. Policja jednak nie ma nadziei. Temida musi kolejny raz zawstydzona opuścić głowę. Sprawca jest wciąż na wolności. W kolejną rocznicę, na kilka dni przed nieubłaganie zbliżającą się datą, detektyw raz jeszcze odwiedza miejsce zbrodni. Tak … W miejscu gdzie 15 lat temu wszystko się zakończyło leży mały bukiet. Serce zabiło szybciej, puls przyspieszył. Policjant znowu rzuca się do walki, ma kilka dni, kilka nocy.

Mong-ta-joo - Montage - 2013
A w tle? Kolejna, jakże bliźniaczo podobna sprawa. Znowu porwanie. Znowu dziecko, znowu ból i tragedia rodziców. Podobieństw jest zbyt dużo, by okazało się to zbiegiem okoliczności. Naśladowca, czy powrót kidnapera? Nowy policyjny zespół, posiłkując się znającym od podszewki sprawę sprzed 15-stu lat detektywem, spróbuje raz jeszcze dorwać porywacza.

Niezły film ze zbyt dużą ilością zakamarków. Kto to wszystko zapamięta podczas seansu? Na pewno nie ja, gdy do wszystkiego potrzebuję żony, by mi spokojnie wytłumaczyła zawiłości śledztwa 🙂 Nie było jej, film oglądałem sam. Nie raz się w trakcie pogubiłem. Scenarzysta i reżyser zarazem z pewnością nie pomógł mojej percepcji szastając kadrami, raz pokazując akcję sprzed 15 lat, a raz właściwe, teraźniejsze czasy. Może gdyby czas odcisnął jakieś piętno na twarzach aktorów… Jednak nie! Oni się tylko przebierali.

Jest kilka rzeczy zdecydowanie na plus. Piesze pościgi z dobrym montażem. Fajna, dynamiczna muzyka. Jakość, która stawia tytuł w szeregu „porządnych” produkcji. Nie było tu jednak odpowiedniego ładunku emocji. Nie przejmowałem się zbytnio dramatem policjanta, któremu sprawa złamała życie. Jednakże wybór XXX do roli psa gończego, był dobrym zabiegiem. W scenach, gdy rzuca się w pościg był nader przekonujący. Widać, że się nie oszczędza, ma wszystkich wokół w dupie, a na celowniku tylko zbiega. To duży plus. Reasumując i wkładając do miksera wiele plusów i tyleż samo minusów, dostajemy niezły thriller, z wartką, choć nieco zakręconą akcją.

6/10 - niezły
Czas trwania: 120 min
Gatunek: Dramat, Thriller
Reżyseria: Jeong Geun-Seop
Scenariusz: Jeong Geun-Seop
Obsada: Jeong-hwa Eom, Hie-bong Jo
Zdjęcia: Jong-Youl Lee
Muzyka: Hyun-jin An, Ja wan Koo