Sama przeciw wszystkim (2016)

Miss Sloane (nominowana za tę rolę do Złotego Globa Jessica Chastain) to lobbystka z pewną renomą i pozycją. W zasadzie tak wielką, że do firmy, w której pracuje zgłaszają się najwięksi gracze na rynku (w tym przypadku producenci broni). Lobbystka odrzuca nowego klienta, zmienia barwy i zaczyna walczyć po stronie ustawy ograniczającej dostęp do broni. Czyżby serce zabiło jej mocniej w kierunku ocalałych rodzin z kolejnej masakry z użyciem broni? A może sama przeżyła jakiś incydent? Czy może po prostu pod tą twardą, zimną skorupą kryje się człowiek, który wierzy w coś więcej niż pieniądze?

Lobbystka z opinią, na którą zapracowała: nieustępliwej, wyrachowanej, wybitnie groźnej… suki. Takiej, której lepiej nie tykać, bo rozjedzie cię niczym walec, by następnego dnia przejechać limuzyną nie pamiętając już z kogo ta nawierzchnia została zrobiona. Jedzie i spieszy się, by rozwiązać kolejny problem. To kobieta, która walczy, by wygrać, a nie zadowolić się remisem, nie mówiąc o przegranej. Co ciekawe, to do końca możesz być nieświadomy jak daleko jest przed tobą (podczas, gdy myślisz, że idzie ci całkiem nieźle). W momencie, gdy cieszysz się z rezultatu, bo widzisz się na podium, to okazuje się, że faktyczne ustawiono je w pokoju obok z miss Sloane stojącą na miejscu z numerem jeden.

"Sama przeciw wszystkim" (2016), reż. John Madden
To po prawdzie wybitna w swojej roli Jessica Chastain uniosła cały ciężar filmu, z którego trudny do zrozumienia żargon wylewa się z każdej niemal sceny. Tu nie chodzi tylko o definicje, nazewnictwo czy specjalistyczne nawiązania jak to było w przypadku Big Short, a o dodanie do tego gotujących się procesów myślowych Sloane. Próbujemy bowiem w każdym momencie zrozumieć co planuje (do tego chłonąc zamaszyste dialogi o kodeksie cywilnym, prawie pracy, nie wspominając o prawnych zawiłościach w ustawodawstwie kongresu) i wyprzedzić filmową akcję. Nie uda się Wam. Niech pytanie przełożonego głównej bohaterki: „Czy byłaś normalna jako dziecko?” skwituje moje próby scharakteryzowania tego, jakie metody przyjmuje Sloane jako oręż do walki w sprawie. Przekupstwa, inwigilacja, kłamstwa, ustawki, prowokacje i to w większości przypadków poza okiem kamery.
"Sama przeciw wszystkim" (2016), reż. John Madden
Nie ma co ukrywać, że gdyby nie Jessica Chastain, tytuł umknąłby gdzieś niezauważony, pewnie jak wszystkie dotychczasowe obrazy Johna Maddena. Wprawdzie jego Zakochany Szekspir wciąż może liczyć na rzeszę swoich wyznawców, a przy Hotelu Marigold (obu częściach) co niektórzy wciąż wzdychają, to obiektywnie trzeba przyznać, że jego filmy w większości przypadków są po prostu „porządne”. Najlepszy do tej pory Killshot wybija się na tym tle jako nieokrzesany, campowy berbeć, który w żaden sposób nie pasuje do reszty filmografii. Wielkie ma zatem szczęście Madden, że w jego Miss Sloane (tytuł oryginalny) zagrała Chastain, którą podziwiamy za nieustępliwość, profesjonalizm, współczujemy, boimy się jej, kibicujemy, nienawidzimy i kochamy. Tą bardzo złożoną osobowość próbujemy przede wszystkim zrozumieć.

Za seans dziękuję sieci kin

7/10 - dobry

Czas trwania: 132 min
Gatunek: dramat
Reżyseria: John Madden
Scenariusz: Jonathan Perera
Obsada: Jessica Chastain, Mark Strong, Jake Lacy, Michael Stuhlbarg, Gugu Mbatha-Raw
Zdjęcia: Sebastian Blenkov
Muzyka: Max Richter