Prosta historia o morderstwie (2016)

Recenzja filmu "Prosta historia o morderstwie" (2016), reż. Arkadiusz JakubikGinie gliniarz z długim stażem. Okoliczności są niejasne, a ciało odnalezione w domu tuż obok ciała żony. Na miejscu jest już ekipa śledczych razem z synem zmarłych, również policjantem.

Już w samym tytule zawiera się cała gorycz płynąca z historii nakreślonej przez Arkadiusza Jakubika. Uznany aktor ze sporym już dorobkiem, stanął po drugiej stronie kamery i nakręcił dramat rodzinny (przede wszystkim) z zagadką kryminalną w tle. Nie da się przy tym uciec od skojarzeń, że Jakubik pociągnął epizod kolorami, które podpatrzył u Smarzowskiego. I nie powinno być w tym żadnej ujmy, przytyków, ponieważ nikt tak dobitnie jak Smarzowski nie pokazuje obecnie patologii. Lata pracy na pierwszym i drugim planie u reżysera Wołynia dobitnie musiały nacechować twórczą estetykę Jakubika. Sam scenariusz wypłynął poniekąd z życia i ciągnął się za nim od zawsze. To właśnie krzyki za ścianą, sąsiadka z założonymi okularami przeciwsłonecznymi przy pochmurnej pogodzie i ciche przyzwolenie na dramat zmusiły go w końcu do napisania Prostej historii o morderstwie.

Sama opowieść i sposób jej nakręcenia pokazuje, że reżyser rzemiosło opanował świetnie. Nielinearnie prowadzona fabuła, szybki montaż i cięcia oraz  zdjęcia Witolda Płóciennika (dużo akcji w deszczu) daje nam solidnie nakręcony film. Można i trzeba mieć obiekcje do pomysłu na przedstawiony kontrast pomiędzy „dobrymi czasami”, a tymi wyniesionymi prosto z Domu złego Smarzowskiego. O ile reżyser słusznie zawierzył inteligencji widza, jeżeli chodzi o stare alkoholowe wydarzenia (które wskazuje się tylko domysłami), to niepotrzebnie nakreślił grubą kreską rodzinną sielankę. W odniesieniu do całego seansu wydaje się to wręcz niepotrzebne, trochę komiczne. Na siłę wciskane w film, by widz zrozumiał, że z wódką jest różnie, raz lepiej, raz gorzej. Mimo to pomysł mógł zdać egzamin, gdyby te sceny były użyte tylko w zapowiedzi (chociaż na takie novum nikt by się nie zdecydował. A szkoda).

Recenzja filmu "Prosta historia o morderstwie" (2016), reż. Arkadiusz Jakubik

Natomiast aktorzy na czele z Andrzejem Chyrą (chociaż de facto to nie on jest głównym bohaterem) zagrali jak najbardziej w punkt. Mógłbym mieć jedynie zastrzeżenia do odtwórcy głównej roli – Filipa Pławiaka. Zagrał według scenariusza, który niesłusznie poskąpił mu zwierzęcego aktorskiego zrywu (jedna scena się nie liczy). Patologia i rozgrywająca się gehenna w domowym zaciszu powinna przynieść więcej gwałtownych aktorskich środków wyrazu. Tym bardziej, że wściekłość przy takich życiowych epizodach przenosi się dalej. Na relacje z przyjaciółmi, na firmę, w końcu (w tym przypadku jak najbardziej wypadłoby to znakomicie) na ulicę.

Uznaję seans za udany, daję szóstkę i chciałbym więcej filmów od doktora Misio.

Film możecie obejrzeć tutaj. Za seans ślę podziękowania dla

vod

6/10 - niezły

Czas trwania: 90 min
Gatunek: Dramat, Kryminał
Reżyseria: Arkadiusz Jakubik
Scenariusz: Igor Brejdygant, Arkadiusz Jakubik
Obsada: Filip Pławiak, Andrzej Chyra, Kinga Preis, Ireneusz Czop
Zdjęcia: Witold Płóciennik
Muzyka: Bartosz Chajdecki