The OA – sezon 1

Recenzja serialu "The OA"We wstępie pragnę zaznaczyć, że do niedawna seriale nie były moją bajką. Uwielbiam stare Z Archiwum XTwin Peaks, ZłotopolskichBreaking Bad. To świetne, wciągające historie, które zaangażowały mnie jako widza i odcisnęły swoje piętno. To, co mi w serialach nie leży, to ich rozwlekłość, dawkowanie historii i czekanie na kolejne sezony. Co się w takim razie zmieniło, że skusiłem się obejrzeć The OA? Zaintrygował mnie zarys fabuły, który prezentuje się następująco: dziewczyna, która zaginęła siedem lat temu nagle odnajduje się na moście, gdzie próbuje popełnić samobójstwo. Jest to główna bohaterka serialu o imieniu Prairie (pseudonim OA). Dziewczyna zostaje odratowana, a początkowo w jej powrocie najbardziej intrygującym faktem jest to, że gdy została uprowadzona była niewidoma, a teraz okazuje się, że odzyskała wzrok.

The OA jako serial to tocząca się powoli historia zniewolenia, której doświadczamy poprzez retrospektywne sceny opowiadane przez tytułową bohaterkę. Prairie to mocno skrzywdzona i introwertyczna jednostka, która po powrocie do rodzinnego domu nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości, jednak ten fakt z perspektywy opowiadanej historii jest dość mało istotny. Enigmatyczność, jaka bije z kolejnych odcinków i bardzo powolnym odkrywaniu dramatycznych wydarzeń, jakie miały miejsce na przestrzeni ostatnich siedmiu lat jest w stanie w pewien sposób widza zahipnotyzować. Z drugiej strony, wszystko dzieje się w tak wolnym tempie, że odbiorca równie dobrze ma pełne prawo czuć się zirytowany i zniecierpliwiony. To dla mnie jest największa wada tego serialu: zbyt mało treści w stosunku do długości odcinków czy w szerszym obrazie, całego sezonu. Historia Prairie ma ogromny potencjał, jednak dziwię się, że postanowiono go rozwodnić dłużyznami i mimo wszystko zbyt szczątkowym prezentowaniem warstwy fabularnej.

Recenzja serialu "The OA"

W moim odczuciu bardzo dobrze wykreowano poszczególne postacie, które są bardzo ludzkie i przyziemne i można się do nich przywiązać. Pisząc to mam głównie na myśli postać Steve’a, niepokornego dzieciaka, który postanawia pomóc OA w jej tajemniczej misji, którą ma do spełnienia po powrocie. Właściwie każda postać i miejsce, które nie są częścią przeszłości Prairie stanowią dla jej przeżyć pewien rodzaj przeciwwagi. Świat, do którego wróciła, jest przedstawiony jako szary, ludzie wydają się zagubieni i zmieszani zarówno powrotem Prairie do świata żywych, jak i życiem prywatnym (rodzicie OA, czy nauczycielka Steve’a).

Recenzja serialu "The OA"

The OA nie jest jednym z tych seriali, który na końcu każdego odcinka zostawi cię z otwartą szeroko szczęką z wrażenia. Nie ma tutaj pogoni za efektownymi zwrotami fabularnymi, widowiskowymi akcjami czy górnolotnych stwierdzeń w formie przekazu wynikającego z konstrukcji świata. Ten serial stawia na klimat, bardzo wycofany i pełen aury tajemniczości, ale bez przesady. Niektóre wydarzenia są banalne do przewidzenia, ale nie to stanowi o mocy tej opowieści. Tutaj wszystko toczy się jak powolny walec, zmierzający w stronę przepaści i zbierający ze sobą wszystko po drodze. Nikt na niego nie zwraca uwagi podczas tej podróży i zostaje zauważony właściwie w ostatniej chwili przed tragedią.

Realizm magiczny to stwierdzenie, które w miarę precyzyjnie oddaje to czym jest dla mnie ten serial. Charyzma głównej bohaterki, wszechobecne tajemnice i trudne do zaklasyfikowania zjawiska tworzą fantasy ubrane w szaty przedmiejskiego osiedla. Może dla osób, które serial widziały będzie to karkołomne porównanie, ale ja odebrałem The OA trochę jak dojrzalszą wersję Stranger Things i to w dodatku przeznaczoną dla ludzi posiadających umiejętność oderwania się od realnego świata niemal całkowicie. Ten klimat nie trafi do każdego, to jasne. Szczerze nie wiem, jak serial został przyjęty przez widownię, podejrzewam, że musiał mieć sporo naprawdę mieszanych opinii i wcale się temu nie dziwię. Netflix nadal nie ogłosił czy powstanie kolejny sezon. Po cichu liczę, że nie powstanie, ponieważ jest spore prawdopodobieństwo, że dawałby zbyt wiele odpowiedzi na pytania powstałe w pierwszych ośmiu odcinkach, a po chwili zastanowienia dochodzę do wniosku, że wcale tego nie chcę.

Jeśli jest to historia akurat dla ciebie, zostaniesz oczarowany, a jeśli nie, to wynudzisz się i odpuścisz dalsze oglądanie bardzo szybko. Czuj się ostrzeżony (i zaintrygowany).

Szymon Szeliski
czarnadziura.weebly.com