Niedocenione ’57

Andrzej Bakuła, pasjonat poezji, sci-fi, filmów, książek, astrofizyki i sportu. Dla mnie przede wszystkim popularyzator westernów. Bardzo się cieszę, że Andrzej dołączył do cyklu, tym bardziej, że niedawno reaktywował swój blog dotyczący wspomnianego filmowego gatunku. Od teraz będziecie mogli czytać teksty o westernach na nowej stronie autora o dumnej nazwie Westernowy. Warto jeszcze wspomnieć o innej pasji Andrzeja, czyli winie. Wrażenia z degustacji napoju bogów przedstawia na blogu Pisane Winem.

Andrzej Bakuła i jego Niedocenione ’57

Gunfight at the O.K. Corral (1957) Gunfight at the O.K. Corral (1957), reż. John Sturges

Na wstępie robię palcami duży cudzysłów w powietrzu, bo oczywiście trudno o jednym z najlepszych filmów Johna Sturgesa mówić wprost, że jest niedoceniany. Ale właśnie – zwykle, gdy ktoś rzuca nazwisko Sturges, odpowiadamy: Siedmiu wspaniałych albo Ostatni Pociąg z Gun Hill. Myślę, że warto wykorzystać tę krótką notkę, aby podkreślić, że Gunfight at the O.K. Corral (Pojedynek w O.K. Corral) zbyt długo pozostaje w cieniu dwóch późniejszych westernów pana Johna. Niesłusznie, bo dorównuje im zarówno rozmachem i muzyką, jak też świetnie opowiedzianą historią. Na dodatek historią prawdziwą, bo tytułowy pojedynek to kulminacja wojny między Braćmi Earp, sprzymierzonymi z Dockiem Hollydayem, a bandą znaną jako „The Cowboys” pod przywództwem braci Clantonów. Sławetna strzelanina wydarzyła się w miasteczku Tombstone, 26 października 1881 r. i doczekała się niezliczonej ilości filmowych interpretacji, z których Gunfight at the O.K. Corral jest moim zdaniem najlepsza.

Przy okazji 1957 roku warto wspomnieć o aktorze Lee Van Cleefie. Tak się składa, że rok 1957 był moim zdaniem rokiem epizodów aktora. I co prawda każdy z nas jak najbardziej docenia jego wkład w historię westernu, to jednak nigdy wcześniej, ani później, ten łobuzowaty przystojniak nie zagrał więcej ról drugoplanowych (ani żadnych innych). No bo z 1957 r. wszyscy świetnie pamiętamy Gwiazdę Szeryfa z Henrym Fondą, prawda? Gdzie Lee Van Cleef wcielił się w napadającego na dyliżanse Eda McGaffeya. Część z nas wymieni też pewnie rolę Faro z Samotnego Człowieka, choć to mniej popularny film. Ale proponuję wam zabawić się w poszukanie dalszych jego ról z tamtego roku, począwszy od wymienionego nieco wyżej Pojedynku w O.K. Corral, poprzez Ostatni Dyliżans, a kończąc na czarno-białych filmach Alberta Gannaway’a: Odznaka Szeryfa Brennana i Raiders of Old California. A to jeszcze nie wszystko: do zliczenia jego ról z tamtego roku nie wystarczy wam palców w obu rękach. Życzę dobrej zabawy…