Takeshi Kitano

Mistrz i twórca, do którego słowo „autorski” pasuje jak ulał. Myślę, że ten na wskroś indywidualny styl, tak bardzo rozpoznawalny, wykształcił się u Kitano w związku (o ironio!) z brakiem kierunkowego wykształcenia. I właśnie przez to, dochodząc do „swojego” stylu, powtarzając niektóre rozwiązania, doskonaląc je, a przede wszystkim przyzwyczajając się do ulubionych (opracowanych) przez siebie patentów realizacyjnych, „autorskość” została wyniesiona na poziom znaczący, bo główny.

Kitano, jako osoba łącząca w sobie zarówno duszę introwertyka, jak i witalność ekstrawertyka, dał temu wyraz w kolejnych tytułach tworząc tym samym filmografię niebanalną, bo niejednolitą. Nie jest jednak tak, że poszczególne obrazy nie mają ze sobą nic wspólnego. Oprócz powielanych elementów kina a’la Takeshi (montaż, podobne ujęcia, czasem bliźniaczy styl narracyjny) w większości obrazów można zauważyć nawiązania do ulubionych tematów Takeshiego, plenerów, czy też dostrzec w obsadzie, ekipie realizacyjnej „starych znajomych”.

Rozpatrując samo znaczenie autorskiego stylu i to jak pasuje do danego reżysera, to obraz Takeshiego Kitano można poznać po kwadransie oglądania filmu (rzecz jasna po zaznajomieniu się z filmografią). Nawiązania wskazywałem w cyklu postów – Takeshi w zwierciadle Kitano. Nie chodzi tu o tematy, bo przecież Kitano eksplorował różne gatunki. Kino gangsterskie (to szuflada, z której widzowie nigdy nie chcieli wypuścić reżysera), filmowe poematy i komedia, którą tak kocha. To właśnie od komedii i telewizyjnych show wszystko się rozpoczęło.

Wyzwanie filmowe pozwoliło mi poznać reżysera jako człowieka zmagającego się, a nawet walczącego z popularnością. Twórca Brutalnego Gliny niejednokrotnie bawił się formą, a w późniejszym okresie filmowy obraz traktował jako element rozliczenia się ze sobą, czy rozmowę z widzem. Był przy tym niezwykle autotematyczny i samoświadomy (Niech żyje reżyser!, Takeshis’, Achilles i żółw).

Człowiek wielu talentów, pracoholik i entuzjasta natury ludzkiej, ciekawy zachowań, stawiający swoich bohaterów w sytuacjach, z którymi dotychczas nie mieli styczności (jak w przypadku Kikujiro). Jeżeli natomiast pewnym jest, że bohater sytuację znał doskonale, to niezmiernie interesujące było obserwowanie go w niej (yakuza na wakacjach, czyli genialny Sonatine). Analizując ludzką naturę twórca niejednokrotnie zwraca się ku śmierci stawiając nawet śmierć na piedestale. Zdaje sobie bowiem sprawę, że to właśnie śmierć determinuje działanie zilustrowanych przez niego jednostek. Niemniej „bohater” u Kitano to człowiek najczęściej ze śmiercią igrający. Igrający głównie przez swoją bezkompromisowe zachowanie, butę i wymierzoną spluwę w przeważające siły wroga.

Obejrzałem wszystkie filmy i chociaż nie wszystkie przypadły mi całkiem do gustu, to i tak „te najgorsze” uznałem w rezultacie za niezłe (z jednym wyjątkiem).

Po całym wyzwaniu mogę śmiało napisać, że kino firmowane nazwiskiem Kitano jest emocjonujące, wzruszające, brutalne, agresywne, sugestywne, a przede wszystkim bardzo śmiałe. O samym reżyserze mogę napisać jedno i będzie to przymiotnik doskonale charakteryzujący go jako twórcę – wybitny.

Wielu rozpoczęło rok temu przygodę z filmami reżysera Kitano. I ponownie muszę odnieść się z całkowitym zrozumieniem do tych, którzy nie przebrnęli przez całość. Cała obejrzana filmografia Takeshiego Kitano wraz z subiektywnymi ocenami już tutaj!

PS Specjalne podziękowania ślę dla Gee z AzjaFilm, który wsparł wezwanie i nieustannie służył pomocą, jeżeli chodzi o napisy (a czasem nawet więcej niż napisy!). Idealny support podczas obcowania z kinem azjatyckim.

    MIEJSCE 17   
Minnâ-yatteruka! - Czy wreszcie coś osiągniesz? (1995)
Minnâ-yatteruka! – Czy wreszcie coś osiągniesz? (1995). Asao to młody chłopak, który pragnie dostąpić jednej, jedynej liczącej się rzeczy w tym wieku. Chce kobiety. Nie dla rozmowy, czułości, uczuć wyższych i szlachetnych. Asao chce uprawiać seks. Komedia w reżyserii Takeshiego Kitano to rzecz specyficzna. Na tyle specyficzna, że (by spodobać się widzowi) musi spełnić podstawowy wymóg, czyli być miłością od pierwszego wejrzenia. W moim przypadku ten wymóg nie został spełniony. Recenzja tutaj. 5/10
    MIEJSCE 16   
Kantoku - banzai! - Niech żyje reżyser! (2007)
Kantoku – banzai! – Niech żyje reżyser! (2007). Rodzaj manifestu zbudowanego na podstawie groteski. Ciężko zatem rozpatrywać tytuł na tym samym poziomie, co resztę obrazów Kitano. Pod względem formy są tutaj jednak zachowane ramy wyjściowe pod seans kinowy. Jest plansza z tytułem, widzimy bohatera, jest i scenariusz opowiadający o walce reżysera z twórczą niemocą, a ostatecznie widzimy napisy końcowe. A jednak mam nieodparte wrażenie, że Kitano kręcąc ten film zrobił to tylko po to, by przebić jakiś balon, ukrócić komentarze i rozbić falę krytyki. Broń boże nie chciał tej fali zatrzymać, lecz rozbić ją i skierować w inne rejony. Główną postacią jest sam Takeshi ‘Beat’ Kitano, który przechadza się po ulicach Tokio trzymając pod pachą kukłę Kitano w skali 1:1. Cały seans to zbiór kilku krótkich historyjek opowiadanych z wielką samoświadomością i uzewnętrznieniem własnych twórczych słabości. Recenzja tutaj. 6/10

    MIEJSCE 15   
Takeshis’ (2005)
Takeshis’ (2005). Kitano prawdziwy, wciąż w rynsztunku yakuzy (czarny garnitur) i Kitano – cichy zakompleksiony domorosły aktor pomalowany na klauna (początki kariery Kitano jako kabareciarza). Cały film przebiega torami wytyczonymi przez biografię reżysera. To jeden wielki plan filmowy, gdzie surrealizm jest naciągany na absurd poganiany slapstickiem. Sobowtór mieszka w małym pokoiku z plakatem kolejnego hitu z gatunku kina akcji (rzecz jasna z Kitano w roli głównej). Jest wyśmiewany przez sąsiadów, tuła się ze spuszczoną głową przez miasto. To nie jest film dla wszystkich. Najlepiej odnajdą się w trakcie seansu widzowie, którzy “ogarnęli” większą część filmografii mistrza Kitano. Innymi słowy, wydaje mi się, że dla reszty może być kompletnie niezjadliwy. Recenzja tutaj. 6/10

    MIEJSCE 14   
Dolls  Lalki (2002). Dwugodzinna epopeja o miłości rozpisana na trzy akty z pewnością spełniła oczekiwania fanów kina poetyckiego, pełnego metafor i odniesień. Lalki to łagodna strona Takieshiego ‘Beat’ Kitano. To trochę opowieść ze snu, a trochę z szarej, przytłaczającej rzeczywistości. Lalki są czymś więcej niż filmem. Są czymś niezwykle ulotnym, gdyż wystarczy chwila nieuwagi i umyka widzowi niezwykle ważna dla treści chwila. Kitano, chociaż zaprasza wszystkich na swój poetycki wieczór, czyta bardzo powoli i dokładnie naświetla każdy szczegół, to i tak znajdzie się wielu na sali, którzy nie zrozumieją istoty. Tutaj jest ważny każdy szczegół, nawet w tych długich ujęciach. Kwintesencją jest niemożność dostąpienia miłości wiecznej. Takiej zbudowanej od początku do końca naszych dni. To smutne, bo po seansie wydaje się to prawdziwe. Niestety miałem też uczucie, że zbyt wiele wspomnianej treści przelatuje mi przez palce. Recenzja tutaj. 6/10

    MIEJSCE 13   
Ryûzô to 7 nin no Kobun Tachi  Ryuzo i siedmiu najemników (2015). W zasadzie nie wypada tu wskazywać głównego bohatera, a raczej naświetlić bohatera zbiorowego. Są nimi byli członkowie yakuzy, starsi panowie, którzy wciąż żyją mitem o honorowym kodeksie. Jednym z tych, którzy z rozrzewnieniem wspominają przeszłość jest Ryuzo. Mieszka kątem u syna, który na dobre już się ustatkował. Syn na słowo “yakuza” macha ręką wyraźnie podirytowany. To nie czas i miejsce na klanową gangsterkę. Ryuzo ma zakrywać tatuaże, wyciszyć się, podporządkować regułom życia wieku starczego. Jednak Ryuzo wciąż pamięta utkwione w niego pełne szacunku spojrzenia, czy to napędzane strachem, czy autentycznym respektem. Ma już dość. Razem z kamratami z placu boju, legendami niegdysiejszych spowitych krwią przestępczych dziejów postanawia wskrzesić mit. Choćby na chwilę. Cały seans przebiegał wyśmienicie aż do finału., który został kompletnie położony przez Kitano znanego nam ze swoich stricte kabaretowych zapędów. Recenzja tutaj. 6/10

    MIEJSCE 12   
Akiresu to kame - Achilles i żółw (2008)
Akiresu to kame – Achilles i żółw (2008). Towarzyszymy głównemu bohaterowi Machisu Kuramochi (w wieku dojrzałym gra go Takeshi Kitano), który jako syn bogatego przedsiębiorcy ma od dziecka kontakt ze sztuką. Może inaczej… ma kontakt z obrazami, które ojcu od zawsze wciskał znajomy handlarz sztuką. Jako że przedsiębiorca opływał w luksusach i lubił otaczać się rzeczami kosztownymi, obrazy kupował nader często. Machisu, zamknięty w sobie dzieciak wychowujący się w takim otoczeniu i lubiący rysować, rysował bez ustanku. Nie był przymuszany do nauki, bo jako syn wielkiego i potężnego Kuramochiego od zawsze był widziany jako ten, który i tak będzie mieć wszystko i zostanie kim chce (przecież ojciec pośle go do Francji i tam zostanie wielkim malarzem). Nastąpił wielki krach, rodzina została pozbawiona majątku, a Machisu rysował dalej, aż do końca seansu. mądry i przejmujący film. Miejscami irytujący, ale tylko ze względu na naszą bezsilność wobec wydarzeń rozgrywających się na ekranie. Recenzja tutaj. 7/10

    MIEJSCE 11   
Biyondo - Beyond Outrage - Poza wściekłością (2012)
Biyondo – Beyond Outrage – Poza wściekłością (2012). Druga część zapowiadanej na trylogię serii Outrage. Gdy Otomo (Takeshi Kitano) wychodzi z więzienia, mafijne klany ponownie muszą wejść na szachownicę. Poznajemy nowe przymierza i układy. Rodziny i wrogowie z przeszłości, teraz stają się przyjaciółmi. Kimura (Hideo Nakano) z pociętą przez Otomo twarzą w Outrage staje się jego skrzydłowym w drodze do wyrównania rachunków. Ale czasu trochę minęło, starzy gangsterzy są jeszcze starsi, a ich powolne ruchy stały się jeszcze wolniejsze. Otomo jest już zmęczony i chciałby odejść na zasłużoną emeryturę. I ma taką możliwość. “Jestem za stary na to gówno” – mówi Kitamurze. Jednak stare tatuaże do czegoś zobowiązują. Takeshi Kitano zgłębił temat z aptekarską wręcz precyzją. Dopracowany w najdrobniejszych szczegółach, niezwykle zimny w wyrazie. Beyond Outrage pokazuje świat wyrachowany, w którym bohaterowie marzą tylko o jednym – o władzy. Nawet jeżeli mieliby ją posiąść choćby na chwilę. I co ciekawe, każdy, nawet ten postawiony w hierarchii niżej, może tej władzy posmakować. Recenzja tutaj. 7/10

    MIEJSCE 10   
Ano Natsu, Ichiban Shizukana Umi - Scena nad morzem (1991)
Ano Natsu, Ichiban Shizukana Umi – Scena nad morzem (1991). Absolutnie rozleniwione kino. Flegmatyczne, jak sam tytuł wskazuje. Scena nad morzem nie kojarzy się z niczym gwałtownym. To prawie widokówka, zamknięty moment, opowieść o jednym wydarzeniu bez głośnych okrzyków, uniesień. To właśnie scena nad morzem, moment, w którym się zatrzymujesz i patrzysz przez kilka chwil w jeden punkt. Na jeden epizod z czyjegoś życia. W tym konkretnym przypadku obserwujemy Shigeru (Kurōdo Maki) i jego pasję. Pasja pojawiła się nagle, gdy Shigeru znalazł połamaną deskę do windsurfingu. Owszem, pracując jako śmieciarz w nadmorskiej mieścinie nie raz rzucał spojrzenie na bezkresną wodę. W momencie, gdy postanowił naprawić deskę przekroczył granicę, gdzie kończą się marzenia, a zaczyna się ich realizacja. Pełen melancholijnych uniesień film. Recenzja tutaj. 8/10

    MIEJSCE 9   
3-4 x jūgatsu - Punkt zapalny (1990)
3-4 x jūgatsu – Punkt zapalny (1990). Rzecz zaczyna się jak kino sportowe z licznymi wątkami obyczajowymi. Młody chłopak Masaki (Masahiko Ono) gra w baseball, ale chyba tylko dlatego, że jego przyjaciele grają. Jest słaby, ale ćwiczy tak jak mu kazali. Robi setkę uderzeń przecinając powietrze, bo być może w końcu się to opłaci. To takie jego hobby nie-hobby. Nie wkłada w to takiego serca, jak bohater późniejszejSceny nad morzem w windsurfing. Ten baseball to próba zabijania wolnego czasu. Czas pracy bowiem to etat na stacji benzynowej. I to właśnie tutaj ma miejsce pierwszy punkt zapalny. Masaki obraża gangstera, a jako że właścicielem stacji jest były gangster (który darzy chłopaka wielką sympatią), nic nie idzie tak jak trzeba. Były gangster szybko sobie przypomina jak to było być pierwszoligowym kozakiem. Punkt zapalny powstał rok po premierze debiutu Violent Cop i udowodnił, że Kitano nie cofnie się przed niczym. Recenzja tutaj. 8/10 

    MIEJSCE 8   
Brother (2000)
Brother (2000). Kino gangsterskie rodem z Japonii, z “honorowymi” zagraniami członków Yakuzy, z całym ich twardym, bezwarunkowym pojmowaniem zasad, które wchodzi na pełnym gazie w półświatek Los Angeles. Czarni dilerzy, włoska mafia, slumsy, meliny. To świat, który powita Aniki Yamamoto (Takeshi Kitano) po zesłaniu z ojczyzny. Tematem przewodnim jest hołdowanie przyjaźni, która nie zna języka, czy narodowości. Liczy się kumpelska sztama, śmiech w tym samym momencie, te same reakcje. Ta przyjaźń brutalnego członka yakuzy i niemniej doświadczonego zabijaki z Miasta Aniołów jest wyniesiona na poziom szczególny, bo obaj panowie przejawiają miejscami zachowania, o które pewnie nikt by ich nie podejrzewał. Ważny film. Recenzja tutaj. 8/10

    MIEJSCE 7   
Kizzu ritân - Powrót przyjaciół (1996)
Kizzu ritân  Powrót przyjaciół (1996). Film o przyjaźni, która potrafi przetrwać wszystkie głupoty młodości, a jednocześnie wielka krytyka braku porządnych autorytetów w życiu młodego człowieka. To jednocześnie policzek wymierzony w twarz każdego rodzica, który powinien być na miejscu, a go (kurwa mać) znowu nie ma! Dwójka głównych bohaterów od szkoły średniej przejawia patologiczne zachowania. Chłopcy włóczą się, zapisują na boks. Masaru ćwiczy, bo chce bić jeszcze mocniej. Shinji ćwiczy, bo ćwiczy Masaru. Gdy jednak okazuje się, że trzeba być wytrwałym i sumiennym, by do czegoś dojść w tym sporcie, Masaru rzuca rękawice i dołącza do Yakuzy jako szeregowy żołnierz. Shinji zostaje na sali treningowej. Recenzja tutaj. 8/10

    MIEJSCE 6   
Zatōichi - Zatoichi (2003)
Zatōichi – Zatoichi (2003). Kino samurajskie najlepszego sortu i jako takie powinno być przede wszystkim odczytywane. Dla mnie jednak oprócz opowieści samurajskiej kryje się tu western. Oto niewidomy masażysta i legendarny mistrz władania mieczem przybywa do małego miasteczka.Takeshi Kitano doskonale zbudował obraz legendy nie zapominając, że jednocześnie trzeba odpowiednio nakreślić postać przeciwnika. I lepiej nie dało się tego zrobić. Oto poznajemy ronina, który kierując się szlachetnymi pobudkami najmuje się jako ochroniarz w gangu. Ma chorą żonę i tylko pensja od szumowin jest w stanie utrzymać ją w zdrowiu. Fantastycznie zagrany, zmontowany, z charakterystycznymi dla stylu Kitano cięciami (efekt końcowy, bez wyjściowej sytuacji). Napięcie w końcowym pojedynku i tragiczna historia doskonałego szermierza wrzuconego na arenę z legendą. Czy legendę można pokonać? Bałem się, że tak i bałem się, że nie. W ogóle bałem się o finał, a to chyba najlepsza rekomendacja. Recenzja tutaj. 8/10

    MIEJSCE 5   
Outrage – Wściekłość (2010)
Outrage – Wściekłość (2010). Gangsterzy z yakuzy w Outrage przypominają niewzruszone posągi otoczone stalowymi kolorami swoich biur. Surowość zasad, odwołania do historii przestępczej grupy i pewien bezwzględny etos yakuzy mordercy to wyznacznik kolejnego bratania się Takeshiego Kitano z kinem gangsterskim. Ten film poraża wręcz spokojem, a najważniejsze co się w nim rozgrywa to to, co dzieje się poza główną areną walk. Zanim dojdzie do strzelaniny, przygotowywany jest cały strategiczny zamysł kolejnych posunięć. Gdy dochodzi do pierwszej sprzeczki i wiadomym jest, że ktoś musi za to odpowiedzieć (hej, to yakuza! Głośne przeprosiny wpisane są tu w kodeks), “góra” zobaczy szansę na oczyszczenie złej krwi i obsadzenie kierownictwa na niższych szczeblach swoimi lojalnymi pobratymcami. Od tego momentu zaczyna się festiwal przemocy… Recenzja tutaj. 9/10

    MIEJSCE 4   
Hana-bi (1997)
Hana-bi (1997). Poetycki majstersztyk o miłości i przyjaźni wykraczającej daleko poza twardą powierzchowność byłego gliniarza – głównego bohatera filmu. Nishi (Takeshi Kitano) cierpi już od dawna. Po stracie córki na jego twarzy nie pojawił się uśmiech. Wykonuje swoją pracę jak dawniej, ale nie można w nim już zobaczyć dawnego gończego psa. Jest zamknięty w sobie i działa według planu przełożonych. Po prostu trwa na swoim posterunku. Na domiar złego, żona Miyuki (Kayoko Kishimoto) choruje na białaczkę i według lekarzy lepiej ją już zabrać do domu. Nauka w tym przypadku nie zda się na wiele. “To kwestia kilku miesięcy” – oznajmia ordynator. Opowieść o człowieku, który przy umierającej żonie jest czułym i pełnym ciepła człowiekiem (zdarzają się nawet zabawne sytuacje, w których małżeńska para ponownie wymienia uśmiech i spojrzenie). Gdy pojawia się zagrożenie, zmienia się w agresywnego i brutalnego strażnika pewnej ostoi. Nie ma możliwości, żeby ktokolwiek zakłócił plan, który utkał sobie w głowie. Recenzja tutaj. 9/10

    MIEJSCE 3   
Kikujiro (1999)
Kikujiro (1999). Masao to dziewięcioletni chłopiec, u którego uśmiech już dawno nie gościł na twarzy. Jego ojciec zginął w wypadku, matka wyjechała do wielkiego miasta w poszukiwaniu pracy, a babcia (która się nim obecnie opiekuje) ma zajęć aż nadto i starczy jej jedynie czasu na przygotowanie jedzenia dla chłopca. Masao jest więc praktycznie sam. Gdy nadchodzi czas wakacji w szkole i wszyscy wyjeżdżają na upragnione urlopy z dziećmi, Masao jest bardziej samotny niż zwykle. Patrząc swoimi smutnymi oczyma w jedyne zdjęcie matki, które posiada, postanawia ją odnaleźć. Towarzyszyć mu będzie sąsiad, członek przestępczej organizacji Yakuza, chwilowo rzeczywiście bez zajęcia. Jako cyngiel mafii, z okazałym tatuażem na plecach, staje się od tej pory niańką chłopca. Kikujiro to kino drogi, w którym jest nam dane obserwować (przez cały seans), jak skamieniałe od dawna serce zaczyna… bić. Masao zaś z introwertycznego, zamkniętego w sobie dziecka, zaczyna przede wszystkim ufać, później się uśmiechać. Początki nie są łatwe, ale wynikają z sytuacji, w której każdy z nich znalazł się po raz pierwszy w życiu. Kitano stworzył niemalże arcydzieło. Wciągające, z wielkim sercem, z przepiękną muzyką Joe Hisaishiego. Recenzja tutaj. 9/10

    MIEJSCE 2   
Sono otoko, kyôbô ni tsuki - Violent Cop - Brutalny glina (1989)
Sono otoko, kyôbô ni tsuki – Violent Cop –  Brutalny glina (1989). Azuma (Takeshi Kitano) to gliniarz starej daty. Tak starej, że wie, iż bez mocnego chlapacza nie warto zaczynać rozmowy z podejrzanym. Jest małomówny, gburowaty, porusza się jakby miał się zaraz przewrócić. Na nic zdają się przy nim tytuły i stopnie. Nie uznaje żadnych reguł. Do pracy przychodzi, żeby spuścić łomot kolejnej ulicznej patologii. To nawet nie pies policyjny, a pitbull. Uczucie strachu jest mu obce. Już dawno nauczył się, że gdy groza podejdzie wystarczająco blisko, należy wcisnąć jej spluwę w ryj i nacisnąć spust. W Brutalnym glinie idealne zagrało wszystko. Stracony bohater, smutna opowieść, zło, które nie zatrzyma się przed słowami “błagam”. Bardzo brutalny, bardzo bezkompromisowy obraz o gliniarzu i jego spluwie. Wypalony detektyw Azuma nieuznający autorytetów, robiący z policyjnej szatni miejsce kaźni po przesłuchaniu powinien być zasadniczo po drugiej stronie barykady. Kitano pokazał konkretny ściek, jego film jest dołujący i przejmujący. Recenzja tutaj. 9/10 

    MIEJSCE 1   
Sonatine (1993)
Sonatine (1993). Murakawa (Takeshi Kitano) jest już zmęczony. I chociaż wciąż sprawnie operuje spustem swojej giwery, to w pewnym sensie wypalił się już zawodowo. Nie ma jednak alternatywy. Nie ma zdjęcia gór, plaży, czegokolwiek na swoim biurku. Niczego, do czego mógłby uciec. Zapewne całe dorosłe życie podporządkował wymogom życia w organizacji przestępczej. Yakuza to jedyne co zna, ale rzeczywiście jest już zmęczony. Poznajemy go, gdy zostaje wysłany z centrali w Tokio na Okinawę, by razem z grupą “żołnierzy” pomóc w mediacjach pomiędzy zwalczającymi się gangami Anan i Nakamatsu. Takeshi Kitano zrobił rzecz niebywałą, bo o ile było nam dane wiele razy oglądać gangsterów w domowych pieleszach, to w Sonatine oglądamy człowieka kompletnie przeobrażonego. Piękny film o ostatnim lecie w życiu członka Yakuza i najlepszy film Takeshiego Kitano. Recenzja tutaj. 9/10 

Poniżej podlinkowana lista blogów, która się zapisała. Gratuluje tym, którzy ukończyli i tym, którzy sięgnęli chociaż po kilka tytułów.



PIQLTURA
The Operating Table
Kreatywa
5 Muszkieter
AzjaFilm
Wysoki poziom kultury
Sie nie MOVIE
Lupus On Movie Reel
Maritra Films