Sprzymierzeni (2016)

Recenzja filmu "Sprzymierzeni" (2016), reż. Robert ZemeckisPierwsza część filmu z akcją osadzoną w Casablance w roku 1942 mogłaby być spokojnie oceniona jako bardzo dobra. Ten przepych, hollywoodzki blichtr i jakość sprawiły, że chciałem, by szpiegowskie potyczki w Afryce trwały jak najdłużej. Robert Zemeckis pokazał jak wykorzystać budżet, jak sprawić, by kostiumolodzy, specjaliści od charakteryzacji i efektów specjalnych (których notabene nie widać, a z pewnością są) pracowali na najwyższych obrotach. Sceny spacerów, „zwykłej” rozmowy w kawiarenkach i w końcu akcja. Tutaj czuć emocje, wagę fabuły i mocno umotywowane postępowanie głównych bohaterów – Maxa Vatana (Brad Pitt) i Marianne Beauséjour (Marion Cotillard). Gorzej (i niestety to wpłynie na ostateczną ocenę) wypadła część druga, czyli thriller, w którym Zemeckis nigdy nie czuł się dobrze, pomimo nielicznych przecież podchodów (Co kryje prawda z 2000 roku).

Max i Marianne związują się po akcji w Casablance (te sceny były kręcone na wyspach Kanaryjskich – Fuertaventurze i Gran Canarii). Mieszkają w Londynie, biorą ślub, Marianne rodzi córeczkę. Wojna wciąż trwa. Kiedy podwaliny w związku wydają się być już dobre i trwałe, a miłość ugruntowana, przychodzi sygnał z dowództwa, że Marianne może być agentem niemieckiego wywiadu.

Jest nieźle, jeżeli chodzi o tempo opowiadanej historii, i jest wciąż świetnie, jeżeli chodzi o rozmach. Naloty na Londyn, narodziny córki państwa Vatan w trakcie bombardowania i akcja we Francji, to wszystko pozwala stwierdzić, że polotu w przedstawieniu wojennych realiów twórcom nie brakowało. Jednak już w sferze, która miała zahaczać o emocje widza wynikające z rzeczonej tajemnicy, czyli pytania: „Czy bohaterka jest czy nie jest agentką?” jest już gorzej. Prywatne śledztwo Maxa nie angażuje, ponieważ pomysły na zdemaskowanie bądź oczyszczenie żony wydają się być naciągane (nocny wylot do okupowanej Francji w celu przesłuchania jakiegoś pijaka, to jak numer z jednodniową podróżą do Londynu Ryszarda Ochódzkiego z Misia). Wydaje mi się, że lepszym rozwiązaniem by było, gdyby scenarzysta Steven Knight szybciej odkrył karty i moglibyśmy obserwować grę w kotka i myszkę obu stron konfliktu.
Recenzja filmu "Sprzymierzeni" (2016), reż. Robert Zemeckis
Od oceny średniej ratuje natomiast produkcję finał. Ten rzeczywiście porusza i sam epilog zasługuje na opatrzenie całości podtytułem „Miłość w nieludzkich czasach”, który to był kompletnie niewykorzystany przez Wojciecha Smarzowskiego w Wołyniu. U Zemeckisa słowo miłość w epilogu można uznać za coś czystego i pięknego. To nie tylko uczucie, ale przede wszystkim poświęcenie.

 

 
Za seans dziękuję sieci kin.

Cinema City

6/10 - niezły
Czas trwania: 124 min
Gatunek: Wojenny, Thriller
Reżyseria: Robert Zemeckis
Scenariusz: Steven Knight
Obsada: Brad Pitt, Marion Cotillard, Vincent Latorre, Jared Harris, Lizzy Caplan
Zdjęcia: Don Burgess
Muzyka: Alan Silvestri