Nie oddychaj (2016)

Recenzja filmu "Nie oddychaj" (2016), reż. Fede AlvarezFede Alvarez zrobił rzecz niebywałą – pomimo ogromnych wręcz dziur (to jakiś szczególny rodzaj sera), niedopowiedzeń i absurdów, włącznie z zawiązaniem głównego przebiegu wydarzeń, udało mu się stworzyć trzymającą w napięciu, wypełnioną soczystym farszem opowieść o zbrodniach. Tak, o zbrodniach, bo jest tu ich wiele i są za nie odpowiedzialne obie strony.

À propos dziur, to twórcy z pełną premedytacja zapewne umieścili akcję w Detroit. Ot tak, żeby nie trzeba było tłumaczyć zdesperowanych kroków młodocianych przestępców. Jakim bowiem trzeba być desperatem, by wbić sobie do głowy, że weteran wojny w Iraku dostający z urzędu co miesiąc pokaźną sumę (wyrok po procesie o śmiertelne potrącenie jego córki), trzyma kasę w domu? Ile jej ma? „Z 300 000 dolarów”, wspomina jeden spięty ziomek. Przypominam, że miejsce akcji to Detroit. Kiedyś samochodowe eldorado, przemysłowe oczko w głowie amerykańskich inwestorów, dzisiaj fotografowane jak Czarnobyl. Miasto zostało ujęte w ten sposób na potrzeby filmu, bo założę się, że jest tam wciąż dużo przyjemnych miejsc na randkę. Nasza nieświęta trójca ubzdurała sobie, że weteran trzyma kasę w skarpecie (albo w tym przypadku w całej garderobie ze skarpetami) i nie będzie problemu z jej znalezieniem. To opuszczona dzielnica, a żołnierz (Stephan Lang) jest ostatnim mieszkańcem na ulicy. Złodzieje muszą pamiętać, że to post apokaliptyczne Detroit, więc trzeba się spieszyć. Zaraz umrą przecież z głodu i wycieńczenia.
Recenzja filmu "Nie oddychaj" (2016), reż. Fede Alvarez
I w ten oto sposób można by pisać o kolejnych dziurach, o dziwnych pomysłach na przeszukiwanie domu, o zachowaniu bohaterów, ale to wszystko przestaje być ważne, gdy zatrzaskują się drzwi, a do akcji wkracza „The Blind Man”. A my? A my razem z tą nędzną trójką wstrzymujemy oddech, by napakowany od wojennych przeżyć osiłek nie usłyszał nas w korytarzu własnego domu. Co może zrobić? Wszystko, bo prawo w Stanach chroni właścicieli, a temu rezydentowi zdecydowanie źle z oczu patrzy (złe wyrażenie w przypadku niewidomego).
Recenzja filmu "Nie oddychaj" (2016), reż. Fede Alvarez
Ileż Alvarez ma pomysłów na zabawę w kotka i myszkę to głowa mała. Ileż tu energii i wściekłego zatykania własnych ust, żeby tylko ślepiec nie zwrócił się w naszą (ich) stronę. Bieganie, szarpanie, wycie i kolejne zamknięte drzwi, kolejne patenty (światło, brak prądu, błądzenie po omacku), no i jeszcze ten rottweiler, który temperamentem dorównuje Cujo Stephena Kinga.
Recenzja filmu "Nie oddychaj" (2016), reż. Fede Alvarez
Doskonałe wręcz decyzje operatora Pedro Luque’a, by zebrać w kilku momentach protagonistę i antagonistę w tym samym pomieszczeniu zaowocowało tym, że widz czuje się jak na deskach teatru. Oni stoją koło siebie! Zaraz, zaraz…. antagonistę i protagonistę? Tutaj nie ma protagonistów, bo widz zaledwie w kilku momentach kibicuje włamywaczom. „O tak, kurde. Sami się o to prosiliście!”. I chociaż reżyser próbuje zohydzić niewidomego jak tylko może (wykręcona niespodzianka wymykającą się z ram thrillera i uderzająca w drzwi z napisem horror), to i tak mamy ochotę być po jego stronie. Nieoczywiste, piękne wręcz objawienie w odwróconym home-invasion spełniło wszystkie pokładane w nim nadzieje. Jestem gotów wybaczyć nawet fakt, że pies chyba wyczuł klimat lepiej niż aktorzy. Niestety muszę przyznać, że przy takim temacie, a w szczególności przy „niespodziance” człowiek powinien zbliżyć się do zwierzęcia. Samo sprzedawanie rewelacji (nawet kilku) bez konkretnych reakcji u obu stron, budziło moje zastrzeżenia. Ale… ostatecznie mógłbym to zrzucić na karb zmęczenia jednostki. Zapewniam bowiem, że towarzystwo (całe!) przejdzie tutaj wiele.

Polecam!

Za seans dziękuję sieci kin.

Cinema City

Czas trwania: 88 min
Gatunek: Thriller, Horror
Reżyseria: Fede Alvarez 
Scenariusz: Fede Alvarez, Rodo Sayagues
Obsada: Stephen Lang, Jane Levy, Dylan Minnette, Daniel Zovatto
Zdjęcia: Pedro Luque 
Muzyka: Roque Baños