Ostatnia Rodzina (2016)

Recenzja filmu "Ostatnia rodzina" (2016), reż. Jan P. MatuszyńskiPrzeprowadzka z Sanoka do Warszawy, praca, śmierć, nieumiejętność przystosowania się, śmierć, codzienne sprawy, śmierć, sukces, próba wyrzucenia z siebie nienawiści do ludzi, ciągła ucieczka w fantastyczne, kreowane na płótnie światy, próba zrozumienia i ciągły strach przed obcowaniem z czymś co nieustannie dobija się do drzwi Beksińskich. To film o rodzinie, gdzie nie pada słowo „kocham”, choć zażyłości tu aż nadto.

Geniuszem (autentycznym, poza filmowym obrazem) w tej rodzinie był Zdzisław. To nie ulega wątpliwości, że artysta malarz tej miary był jednostką silnie wyalienowaną. Nawet jeżeli założył rodzinę, miał żonę, mieszkał z matką i teściową, to cała familijna otoczka była poza nim. Również, a może przede wszystkim, syn.

Ostatnia rodzina to obraz choroby i cofającego się do świata mroku młodego mężczyzny, który nie chce, nie potrafi, nigdy się nie nauczył przyjmować pomocy. Jednak w tak zaawansowanym studium choroby, pomoc nie będzie skuteczna, jeżeli nie zostaną podjęte bardziej stanowcze kroki, zaczynając od pomocy farmakologicznej. To główny nurt, kierunek, w którym podąża opowieść. Powolne opadanie w ramiona śmierci.

W swoim filmie Jan Matuszyński (rocznik 1984!) wykorzystał historię rodu Beksińskich do uwiecznienia na filmowej taśmie rozprawy na temat rodzinnej pustki. Ta pustka zaś wynika z niemożności odnalezienia się, pomimo przebywania (często) w jednym pomieszczeniu. To również obraz zderzenia się dwóch jednostek, introwertycznego chłopaka, w stosunku do którego powinno się okazywać więcej czułości (kiedyś) i wybitnej indywidualności, mężczyzny, który nigdy nie okazywał uczuć w stosunku do syna. Zdzisław był na tym polu (w filmie) kompletnie zobojętniały. Podczas jednej z wielu rozmów z Piotrem Dmochowskim (jak zwykle świetny Andrzej Chyra) mówi, że nigdy nie uderzył syna, jednak gdzieś w głębi duszy przeczuwam, że nie chodziło tylko o to, że jak mówi „brzydził się przemocy”.

Recenzja filmu "Ostatnia rodzina" (2016), reż. Jan P. Matuszyński

Matuszyński nie stara się zrozumieć zachowania swoich bohaterów. Chłodnym okiem filmowego twórcy portretuje tę trójcę z matką na czele, która (matka) jest niejako pomostem pomiędzy uciekającymi od siebie mężczyznami. I chociaż nie ma do tego żadnych predyspozycji względem wykształcenia, to stara się być również psychologiem, czasem akuszerką. Jest jednak tylko żoną i tylko matką, albo po dwakroć „aż”. Zofia Beksińska (genialna w tej roli Aleksandra Konieczna) to przecież cicha ofiara rodzinnego dramatu. Jako matka czuje swoją powinność wobec syna („to przecież i twój dom”), czuje również (jako żona) powinność wobec męża. Niejednokrotnie próbuje wręcz zbliżyć dwójkę, nawet jeżeli miałaby to być ostatnia podróż (wysyła męża w karetce z synem po jego nieudanej samobójczej próbie).

Recenzja filmu "Ostatnia rodzina" (2016), reż. Jan P. Matuszyński

To nie jest fabularnie zachwycająca rzecz. Nie ma tu wielkich uniesień, czy chociażby epickich monologów. To całkiem zwyczajna, nawet nudna rodzina. To jednocześnie cholernie smutna rodzina pogrążona w apatii, którą próbuje „ruszyć” swoimi napadami Tomek. Ten sam Tomek, który już od dawna biegnie wyścielonymi szaleństwem korytarzami. Na nic zdają się wybuchy i długie rozmowy (najlepszy fragment, czyli filmowana „z ukrycia” rodzinna interwencja i próba analizy zaburzeń).

Ten film wygrywa wszystko dzięki trójce głównych aktorów. Nawet jeżeli Dawid Ogrodnik niepotrzebnie czasami szarżuje (proponuję obejrzeć kilka materiałów archiwalnych z Tomkiem i porównać je do filmowych sekwencji), to sceny gdzie jest wyciszony i wyraźnie osuwa się w odmęty inercji poruszają do głębi (jak ostatnia audycja). Natomiast Andrzej Seweryn i wspomniana już Aleksandra Konieczna to aktorscy giganci, którzy unieśliby film nawet jeżeli fabuła opierałaby się tylko na nich samych (na przykład po śmierci syna).


To poniekąd kronika kolejnych śmiertelnych przystanków. Śmierć bowiem ciągle wisi w powietrzu i do śmierci jest tu najwięcej odniesień. Poza tym, że jest to cholernie smutny film i gardło Wam ściśnie łapa ciężka od życiowej goryczy, to nie raz uśmiechniecie się, gdy zobaczycie liczne „rodzinne” przypadki z jej całą dysfunkcją. Nie czekajcie jednak na fajerwerki, bo fajerwerków depresja i schizofrenia nie zna. To zapadający zmrok, ściszająca się muzyka z nocnych audycji Radiowej Trójki, gasnące światła. Ostatnia rodzina to najlepszy od lat polski film. Bardzo mądry, zapraszający do analizy i stawiający pytania: „Dlaczego?”, „Co można było zrobić?”. No właśnie… co można było zrobić?

Za seans dziękuję sieci kin.

Czas trwania: 89 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Jan P. Matuszyński
Scenariusz:  Robert Bolesto
Obsada: Andrzej Seweryn, Dawid Ogrodnik, Aleksandra Konieczna, Andrzej Chyra
Zdjęcia: Kacper Fertacz
Muzyka: Atanas Valkov