Eddie i krążowniki 2 (1989)

"Eddie and the Cruisers II" (1989), reż. Jean-Claude LordEddie i krążowniki z 1983 z debiutującym wówczas Michaelem Paré’m był ciekawą, nieco zapomnianą choć dobrą filmową rozrywką. Czuć było, że twórcy włożyli sporo serca w opowieść o rockowej kapeli i frontmanie, który był cały czas na rozdrożu ambicjonalnych rozterek. Być najlepszym, albo nie grać w ogóle. Rozbrat z muzyką, sfingowanie własnej śmierci przez samochodowy wypadek. I chociaż nikt nie miał wątpliwości, że Eddie zginął ruszając z impetem przez barierki wprost do oceanu, to legenda wciąż żyła…





Druga część nakręcona już przez Jeana-Claude’a Lorda dotyczy powrotu Eddiego na rockową scenę. Co go skłoniło do zmiany zdania? Otóż krwiożercze rekiny z kompanii muzycznej wciąż (pomimo upływu filmowych 20 lat) ciągną zyski z legendarnych Krążowników. Na domiar złego została odnaleziona taśma (nigdzie jeszcze niepublikowana) z materiałem, który Eddie rzekomo nagrał przed śmiercią. A może po śmierci? A może jednak Eddie żyje? Wytwórnia podkręca domysły jak tylko może podgrzewając atmosferę wokół płyty, która ma się niebawem ukazać.

"Eddie and the Cruisers II" (1989), reż. Jean-Claude Lord

Eddie, który zapuścił wąsy (przez to nikt nie jest w stanie go poznać), pracuje jako budowlaniec. Jest ciągle na rozstaju, lecz wie, że powinien ukrócić zapędy muzycznych bossów. Z drugiej strony chciałby pozostać w cieniu. Ostatecznie zbiera młodą, nieznaną ekipę z nieokrzesanym buntownikiem na gitarze (którego moja żona pomyliła z młodym Jamesem Belushim) i przedziera się drogą, którą muszą się przedzierać setki zespołów w codziennej walce na szczeblach sławy. Małe knajpy, większe knajpy, koncerty, festiwale itd.

"Eddie and the Cruisers II" (1989), reż. Jean-Claude Lord

Wiele tu niedorzeczności i wiele wciśniętych wątków, które według twórcy powinny się znaleźć w historii o rockowym muzyku. Jest nawet małe love story. Cała droga i muzyczne jammowanie wygląda jak trening aspirującego boksera do walki o mistrzowski pas. Ale jest to tak urocze, że cały seans wchodzi bez bólu. Możesz rozkoszować się i pławić w tej naiwnej fabule wyciągając co lepsze ejtisowe kąski. Niestety nie ma tu już takich fajnych kawałków muzycznych jak w części pierwszej. Na plus jak zawsze charyzmatyczny Paré (jeszcze… bo nie ukrywajmy, że najlepszy czas aktora już minął i aż do dnia dzisiejszego nie powrócił). Co ciekawe, twórcy naprawdę próbowali stworzyć wrażenie niesłabnącej legendy unoszącej się nad Stanami Zjednoczonymi. Występy u Larrego Kinga, czy wywiad z Bo Diddley’em, który wspomina Eddiego, dodają co nieco kolorytu historii.

"Eddie and the Cruisers II" (1989), reż. Jean-Claude Lord

Niemniej polecam, ale tylko dla tych, którzy darzą sympatią pierwszą część Eddiego i jego krążowników.

6/10 - niezły

Czas trwania: 104 min
Gatunek: Dramat, Muzyczny
Reżyseria: Jean-Claude Lorz
Scenariusz: P.F. Kluge, Charles Zev Cohen, Rick Doehring
Obsada: Michael Paré
Zdjęcia: René Verzier
Muzyka: Leon Aronson, Marty Simon