Pod mocnym aniołem (2014)

"Pod mocnym aniołem" (2014), reż. Wojciech Smarzowski. Recenzja filmu.

Jeżeli Smarzowski był w stanie utrzymać w realizacyjnych ryzach takie alkoholowe szaleństwo na ekranie, to jestem pewien, że obecnie jest w stanie przenieść na ekran każdą opowieść. Wojciech Smarzowski wykracza daleko poza formę książki Jerzego Pilcha. Powieść była bardziej spięta w swojej strukturze. Jednak to dobrze, że reżyser wykazał się taką odwagą przy budowaniu alkoholowej apokalipsy. Słowo pisane możemy wspomóc naszą nieograniczoną wyobraźnią. W kinie często wyobraźnia reżysera zamyka obraz i pozostaje nam interpretacja. Smarzowski zaś mając już doświadczenie w taplaniu się w patologicznym sosie brnie jeszcze dalej w kierunku żulerskiej ekranowej esencji.



Jerzy – główny bohater powieści i filmu jest pijakiem. Jak się dowiadujemy, albo jak on sam zawile tłumaczy, alkohol zawsze gdzieś mu towarzyszył. Nie chodzi tu nawet o jego osobiste wspomnienia. Smarzowski w sposób łopatologiczny wyjaśnia, że wódka jest wpisana w naszą historię. Jak barbórka, pochody, strajki, małżeństwa, rozwody, pogrzeby, narodziny. Wódka jest i będzie. Rozkład atomowy przeżyją tylko karaluchy i wódka. To żadne usprawiedliwienie dla picia, chociaż główny bohater (w tej roli Robert Więckiewicz) doszukuje się przyczyn właśnie w historii.

"Pod mocnym aniołem" (2014), reż. Wojciech Smarzowski. Recenzja filmu.
Jerzy próbuje rzucić picie przez leczenie. Naprawdę? To raczej leczenie próbuje wyrzucić picie z Jerzego. W większości przypadków nie jest on nawet świadomy jak trafia na leczenie. W większości również przypadków tylko łut szczęścia decyduje, że na leczenie trafia prosto spod drzwi kostuchy. Znajdowany w wannie wypełnioną wodą i fekaliami. Ściągany w zimie z ławki przez municypalnych. Podnoszony z własnych rzygowin, które w skuteczny sposób tamowały dopływ powietrza. Jerzy jest po prostu bierny i leczy się, bo wypada się leczyć. Nie widać w nim determinacji. Z drugiej strony, w żadnym z chorych współtowarzyszy szpitalnego oddziału nie widać determinacji. Gdybyśmy chcieli się doszukać przyczyny takiego stanu rzeczy, odpowiedzi nie musielibyśmy szukać zbyt długo. Nikt na nich nie czeka.

"Pod mocnym aniołem" (2014), reż. Wojciech Smarzowski. Recenzja filmu.
Smarzowski opanował do perfekcji pokazywanie patologii na ekranie. Ujarzmił ją jak cyrkowiec swojego lwa, z którym pracuje od dekad. Już po Małżowinie (1998), nie pokazującej przecież otoczenia stricte żulerskiego, można było spodziewać się w jakim kierunku pójdzie reżyserski styl twórcy późniejszego Wesela, Domu Złego, Róży, Drogówki i w końcu Pod mocnym aniołem. Chociaż to różne scenariusze, to w gruncie rzeczy podobne. Prawda? Ponadto niczym wirtuoz spiął i przepuścił przez filmową taśmę schizofrenię i oderwanie się od rzeczywistości człowieka balansującego na granicy dwóch światów. Alkoholowe piekło filmowane po trosze jak Las Vegas Parano (1999) Terrego Gilliama wygląda bardzo sugestywnie. Jak pijak jesteśmy prowadzeni podług rozdygotanej chronologii wydarzeń. W pewnym momencie nie wiemy, czy Jerzy wyszedł z zakładu, jest w drodze do, czy może po prostu w trakcie leczenia. Jedno jest pewne – jeżeli właśnie nie pije, to ta chwila jest tylko momentem przerwy pomiędzy piciem…

"Pod mocnym aniołem" (2014), reż. Wojciech Smarzowski. Recenzja filmu.
To co wyrasta ponad resztę obrazów Smarzowskiego, to właśnie ogromy talent twórcy, który w recenzowanym tytule eksplodował. Z jednej strony widzimy powielające się obrazy ciągłego upadku Jerzego. Z drugiej zaś oglądamy na tym tle równolegle rozgrywającą się spowiedź kolejnych alkoholików. Właśnie tam zobaczymy „ulubionych” aktorów reżysera, których angażuje do swoich filmów od początku reżyserskiej kariery: Arkadiusz Jakubik, Marian Dziędziel, Lech Dyblik. Wszyscy oni pojawiający się wszak w epizodach stanowią doskonałe uzupełnienie uniwersum  Smarzowskiego. Pod mocnym aniołem, chociaż był to zapewne niezamierzony efekt, wytworzył u mnie pewną reakcję na alkohol. Mało piję. Dwie butelki piwa kupione we wrześniu pod koniec grudnia nadal leżą w tym samym miejscu w lodówce. Jednak po „wizycie” w Pod mocnym aniołem, patrzeć nie mogę na te butelki.
Polecam.

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 110 min
Gatunek: Dramat
Reżyseria: Wojciech Smarzowski
Scenariusz: Wojciech Smarzowski, Jerzy Pilch (powieść)
Obsada: Robert Więckiewicz, Julia Kijowska
Zdjęcia: Tomasz Madejski
Muzyka: Mikołaj Trzaska