Krocząc wśród cieni (2014)

A Walk Among the Tombstones - Krocząc wśród cieni - 2014Tu już nie ma co się rozpisywać nad specyficznym comebackiem, czy raczej rebootem aktorskim Liama Neesona. On sam też jest pewnie zażenowany sytuacją, gdy kolejny bloger pisze o tym jak diametralnie zmienił swoje emploi i zaczął wypełniać filmowe ramy kina akcji. Tak! Skończył 60 lat, a wcisnęli mu pistolet w łapę i kazali skakać przez płoty. Koniec, kropka. Zacznę od tytułu. Krocząc wśród cieni stanowi ciekawy przykład tłumaczenia posuniętego o krok dalej w kierunku poetyckiego przykładu oryginalnego tytułu. Dystrybutor zrobił to ze smakiem i chwała mu za to.




 

A Walk Among the Tombstones to przełożona na filmowy język powieść Lawrence’a Blocka pod tym samym tytułem. Stanowi ona zarazem jedną z 16-stu części cyklu powieści o Matthew Scudderze – detektywie alkoholiku. Po raz pierwszy kino sięgnęło po Scuddera w roku 1986 za sprawą Hala Ashbiegio i jego adaptacji powieści 8 Million Ways to Die (filmowy tytuł również pozostał niezmieniony). 30 lat temu w Scuddera wcielił się Jeff Bridges, a sam film wypadałoby odświeżyć i porównać wizję książkowego bohatera w wersji Ashbiego i Scotta.

A Walk Among the Tombstones - Krocząc wśród cieni - 2014

Recenzowany tytuł stanowi kolejny przykład historii, w której trzeba przedstawić widzowi wymiętego do cna bohatera, sprowokować go do działania i udowodnić, że fachu gliniarza nie zapomina się tak samo jak jazdy na rowerze. Stary wyga. Były policjant, który zjadł zęby na nowojorskich melinach. Matt Scudder (Liam Neeson) jest już zmęczony. Znajduje jednak tyle siły, by po służbie (a być może i tuż przed nią) znaleźć się w barze, gdzie jak sam wspomina „gliniarze nie płacili za drinki”. Podczas gdy wóda kolejny raz zalewała mu świadomość w barze doszło do napadu. Matt nie lubi jak mu się przeszkadza w trakcie picia. Pech chciał, że Scudder kompletnie ma w dupie czy strzelanina odbywa się na zamkniętym terenie, czy na ulicy pełnej ludzi.

A Walk Among the Tombstones - Krocząc wśród cieni - 2014

Unieszkodliwia przestępców, ale rykoszet z jednej kuli dosięga dzieciaka. Śmierć dziecka i mrok, który ściąga Scuddera jeszcze bardziej w dół, czyni z niego wszak innego człowieka. Rzuca pracę, zapisuje się do programu AA i zostaje prywatnym detektywem bez licencji. Opinia twardziela i historia służby idzie za nim dalej, więc klientów mu nie brakuje. Reżyser filmu Scott Frank opowiada o jednym z licznych zleceń kroczącego wśród cieni. Wynajęty przez narkotykowego dilera do odnalezienia sprawców mordu porwanej małżonki. Okazuje się, że dwójka psycholi, prawdopodobnie związnych wcześniej z wymiarem sprawiedliwości, znalazło sobie sposób na życie. Łączą przyjemne z pożytecznym. Trudnią się kidnapingiem członków rodzin przestępczych, wymuszają okup i zabijają w okrutny sposób spełniając jednocześnie swoje maniakalne potrzeby.

A Walk Among the Tombstones - Krocząc wśród cieni - 2014
To wszystko wygląda na świetny pomysł na kartach scenariusza. Ogląda się to też niezgorzej. Jednak przed seansem musimy przygotować się na to, że Scott Frank umieścił akcję niejako w alternatywnym środowisku. Przynajmniej ja odniosłem takie wrażenie. Coś na kształt podziemia z filmu John Wick. Tutaj nikt się o nic nie pyta. Porywacze porywają, rodziny ofiar nie powiadamiają policji. Na tym ma się niby opierać cały myk złoczyńców, że ofiary nigdy nie powiadomią policji, gdyż też działają w półświatku. Moim zdaniem jest to ryzykowna teza i jako scenarzysta obawiałbym się stawiania tego jako pewnika. Co ciekawe, wspomniany scenarzysta i reżyser zarazem próbuje uwiarygodnić strukturę swojej opowieści i włącza do akcji służby policyjne. To taka „dyskretna ochrona” Scuddera – trochę śledzą, trochę już wiedzą o sprawie, trochę ściemniają. W zasadzie są tylko po t, by pozatykać wszystkie dziury w scenariuszu.

A Walk Among the Tombstones - Krocząc wśród cieni - 2014
To niezły film, zbudowany przede wszystkim na sile oddziaływania ekranowego bohatera i Neesona w tej roli. Liam jeszcze długo będzie się sprawdzał w takich wcieleniach, ponieważ najzwyczajniej w świecie… z bronią mu do twarzy. Film Scotta Franka ogląda się z przyjemnością. Niepotrzebne są jednak tanie chwyty realizacyjne, jak przechodząca przed maską zwyroli córka emerytowanego mafiozy i włączająca się z czapy piosenka, dodany slow-motion i wciśnięty na siłę w świadomość widza obrazek o tym jacy to popaprani są kolesie. Zbyteczne są takie wrzutki, ponieważ aktorzy wcielający się w chodzące po ziemi zło, doskonale sobie radzili bez takich dodatków. To właśnie ci bandyci stanowią obok Neesona najjaśniejszy (a może powinienem napisać najciemniejszy) punkt produkcji. Źli do szpiku kości, działający jednak z dużą dozą profesjonalizmu. To właśnie w dużym stopniu czyni z nich groźnych przeciwników, a akcji dodaje kolorytu i pożądanych dla tego gatunku emocji. No, bo przecież… kurczę, Scuddowi może się przy takich typach powinąć noga. Oni są naprawdę niebezpieczni i dobrze przygotowani.

 

Polecam jako niezły thriller i przystanek w oczekiwaniu na coś na miarę Prisoners Denisa Villeneuve’a.

6/10 - niezły

Czas trwania: 144 min
Gatunek: Kryminał, Thriller
Reżyseria: Scott Frank
Scenariusz: Scott Frank, Lawrence Block (powieść)
Obsada: Liam Neeson, Maurice Compte, Dan Stevens (w ogóle nie poznałem!)
Zdjęcia: Mihai Malaimare Jr.
Muzyka: Carlos Rafael Rivera