Na Zawsze Laurence (2012)

Laurence Anyways - Na Zawsze Laurence - 2012

To mój drugi film Xaviera Dolana, jednak wciąż nie ten najnowszy pod tytułem Mama. Na Zawsze Laurence obejrzałem w ramach Never Seen in Bydgoszcz (filmy nie zakupione przez żaden z obecnych w moim mieście multipleksów). Projekcja odbyła się w moim ulubionym klubie Mózg (tak, większość bywalców to moi rówieśnicy, więc czuję się tam dobrze :). Po moim drugim spotkaniu z twórczością Dolana (pierwszy był film Tom) mogę napisać już wyboldowanym arialem: Xavier to zajebiście kreatywny twórca. Reżyser, scenarzysta, aktor. Rocznik 89′. W wieku 23 lat nakręcił Na Zawsze Laurence i nie był to jego debiut… Gdybym ja napisał czym zajmowałem się w wieku 23 lat, to… to trzeba by zawiadomić odpowiednie służby.




Głównym bohaterem filmu jest Laurence (Melvil Poupaud), chłopak zakochany na zabój we Fred Belair (Suzanne Clément). Uczucie jest odwzajemnione w 100%. On nauczyciel, poeta, pisarz, laureat nagrody literackiej. Lubiany, elokwentny, przystojny. Poza tym… taki spoko gość. Ona to ekstrawertyczna, pełna pasji aktorka. Na razie z angażami w kampaniach reklamowych, już niedługo w filmach. Mają przed sobą świetlaną przyszłość. Jeszcze tylko większe mieszkanie, kot, dziecko, święta u teściów, wczasy na Czarnej Wyspie będącej czymś w rodzaju urlopowego świętego Gralla dla obojga. Nie ma wątpliwości, że ta dwójka odnalazła się na planecie i dopasowała idealnie.

Laurence Anyways - Na Zawsze Laurence - 2012
Xavier konsekwentnie buduje idylliczny klimat wciąż szalonej i świeżej miłości. Chociaż znają się długo to wciąż pałają pożądaniem (tak, z czasem to przygasa :). I pośród tej euforii lekko zabarwionej anarchistycznym spojrzeniem pojawia się prawda. To jeden z lepszych momentów filmu (choć jest ich wiele), gdy reżyser pakuje w kadr zlepek kolejnych chaotycznych, choć mających sens po wsłuchaniu się, dialogów. W rytm głośnej muzyki, kolorowych ubrań, gdy para siedzi w samochodzie w środku myjni, w czasie działającego programu nadchodzi ten czas. I gdy już mamy zaatakowane wszystkie zmysły, on krzyczy, bo już jest najwyższa ku temu pora.

!! ZAMKNIJ SIĘ KURWA, CHCĘ CI COŚ POWIEDZIEĆ !!

Laurence Anyways - Na Zawsze Laurence - 2012
Otóż Laurence udawał całe życie. Nie uczucia, bo kochał bardzo i nadal kocha. Laurence jednak cały czas czuje się kobietą. To jest punkt zwrotny całej historii. Prawie trzy godzinna epopeja miłosna o rozstaniach i powrotach przez kolejną dekadę. Aż do finału. Bez happy-endu. Raczej z przekonaniem o dobrym wyborze.

Laurence Anyways - Na Zawsze Laurence - 2012
Dolan pieści swoje filmy – jest jak ten gość, co robi szkunery w butelkach. Od strony audiowizualnej ciężko się do czegoś doczepić. To trochę jak uczta na wystawnym dworze. Łapiesz muzykę, zagryzasz kolorem, wypluwasz, biegniesz dalej, a w kolejnej komnacie znowu uczta! Jeżeli miałbym się do czegoś doczepić to, że treść czasem nie dawała rady dogonić formy. Przez to, że twórca chciał przekazać trochę więcej życiowych prawd, a uciec od optycznej orgii, zalatywało sztampą. Na szczęście w tle znowu zagrały mocne dźwięki i wszystko wróciło na swoje tory.

Laurence Anyways - Na Zawsze Laurence - 2012
Tak jak wspomniałem, dramat o wyjściu z cienia, o odwadze i miłości, która według mnie nie miała szans na przetrwanie, trwa prawie trzy godziny. Uwierzcie mi, czas w świecie Dolana mija niepostrzeżenie. Obraz miejscami pulsuje jak po dobrym dietyloamidzie, zaś sam reżyser tylko wspomaga zmysły co rusz to skrzykując na plan kolejne surrealistyczne postacie. Jak filmowa ekipa Mamy Róży, przypominającej restauracyjnych gości z Brazil Terrego Giliama. Nie jest to trudny w odbiorze film. Napiszę więcej… przekaz jest jasny, klarowny.

Żyj pełnią życia. Wyjdź z ukrycia, a w rezultacie będzie ci to nagrodzone. Jasne, że po drodze nie raz dostaniesz kamieniem w ryj, jednak dla końcowego efektu warto. Film polecam.
To nie jest rebelia… To jest rewolucja.

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 168 min
Gatunek:
Reżyseria: Xavier Dolan
Scenariusz: Xavier Dolan
Obsada: Melvil Poupaud, Suzanne Clément
Zdjęcia: Yves Bélanger
Muzyka: Nola