Polytechnique (2009)

Polytechnique - Politechnika - 2009

Samotny wilk to pojęcie znane w temacie terroryzmu. Praktycznie niemożliwi do wykrycia, nieobliczalni, najgroźniejsi. Im jestem starszy ,tym bardziej przychylam się do większej kontroli społeczeństwa przez władzę. Wolność? Dostęp do wszystkiego? Zero kontroli? Anarchia? FUCK IT, co się porobiło. Ja, zasłuchujący się niegdyś w muzyce punkowej, jeżdżący na koncerty KSU, właśnie w tej chwili opowiadam się za wzmożeniem kontroli naszych poczynań. No cóż, powtarzam FUCK IT, nie chodzi tu przecież o mnie. Ja sobie poradzę. Tu chodzi o świra, który wchodzi z karabinem do szkoły i strzela do dzieciaków…

 

Politechnika to historia kolejnego zjeba, który pod przykrywką pseudopolitycznych haseł daje upust rosnącej w sobie frustracji. Frustracji, która bynajmniej nie pojawiła się w zeszły weekend. Proces rozpalania się takiego lontu jest niezmiernie długi. Tu chodzi o wszystko, o dzieciństwo, o pierwsze słowa matki i ojca, o agresję w domu i na szkolnych korytarzach. Tu chodzi o WYCHOWANIE.

Polytechnique - Politechnika - 2009
Denis Villeneuve w swojej Politechnice nie skupia się jednak na genezie piekła. Reżyser po prostu pokazuje agresora w momencie wybuchu. Resztę musimy sobie dopowiedzieć sami. Jako że film opiera się na wydarzeniu, które miało miejsce, i jako że traktuje o wydarzeniu szczególnym, bo dotykającym wiele istnień, w tym również te, które wciąż pamiętają, musiał być zrobiony rzetelnie. Villeneuve należy do reżyserów, którzy bezgranicznie poświęcają się dla swoich dzieł. Ponieważ oglądam jego pracę w sposób achronologiczny, nie mogę napisać czy jego twórczość ewoluuje, zmienia się na lepsze. Dotychczas widziałem Prisoners z roku 2013 i Pogożelisko z 2010. Obydwa na niewiarygodnie wysokim poziomie realizacyjnym. Obydwa dotykające tego, czego najbardziej boi się człowiek. Strach przed utratą życia, nie tylko swojego. Jego filmy nie należą do prostych. Zawsze pamięta się je dlugo po seansie. Tak będzie również z Politechniką

 

Skąd ten tytuł? Nawiązuje on do wydarzeń, które miały miejsce 6 grudnia 1989 roku w Montrealu. Marc Lépine, 25-latek uzbrojony w karabin szturmowy Ruger-Mini 14 wkroczył na teren uczelni École Polytechnique, gdzie postrzelił 28 osób, a 14 z nich zmarło w wyniku ran.

 

Polytechnique - Politechnika - 2009
Dla Villeneuvea, będącego Kanadyjczykiem, to bardzo osobisty film. Jako że po wydarzeniach ’89 roku krwawił cały kraj, tragedia musiała dosięgnąć też reżysera. Nie uwierzę, że kierowaly nim pobudki czysto marketingowe. Taki film to zawsze próba rozliczenia się z ciężkim tematem. Tak jak napisałem, reżyser pokazując nam zbrodniarza, nie rozlicza go. Nie docieka przyczyn. Ilustruje tylko ten pamiętny dzień, powtarzając bełkot płynący z ust Lépina. Słyszymy go jak czyta w głowie swój list. List przyszłego samobójcy. „Tłumaczy” w nim przyczyny swojego wyboru. Jego manifest to nikczemne usprawiedliwienie dla chorego człowieka, który nie został w porę zdiagnozowany i odizolowany.

 

Skoro historia jest znana i znamy jej finał, czy seans potrafi utrzymać w napięciu? Villeneuve to diablo uzdoloniony reżyser. Ze scenariusza traktującego o świrze z bronią uczynił przejmującą historię, która nie dotyka ludzi tylko w dniu 6 grudnia. Sunący po korytarzach ze swoim karabinem, odbierający kolejne życia, nie jest tylko jednodniową chodzącą śmiercią. Reżyser pokazał, co bardzo ważne, jak tragedia i stres pourazowy wpłynął na ludzi i społeczeństwo kanadyjskie. Sambójczy strzał kończy jedną i otwiera drzwi do kolejnych tragedii. Nawet zza grobu, Lépin odbiera kolejne życia.

 

Polytechnique - Politechnika - 2009
Twórca zdecydował się nakręcić film czarno – biały. Oprócz oczywistych walorów estetycznych takiego zabiegu, reżyser od razu opowiada się po jedynej słusznej wymowie filmu. Ten film ma być czarno – biały, bo jako zło i dobro, tutaj możemy je bardzo łatwo rozróżnić. Nie ma tutaj szarego, czegoś co być może można wyłumaczyć. Tutaj zło jest złe i koniec. Nie ma ŻADNEGO usprawiedliwienia.

 

Choremu człowiekowi, terroryście zarazem, nie można zadawać kłamu jego pokrętnej logice. W momencie, gdy trzyma na muszce grupę dziewczyn i wyjaśnia im, że nienawidzi feministek, obnaża od razu swoją pustą w przekazie odezwę. Jedna z dziewczyn próbuje spokojnie wyjaśnić, że nauki inżynierskie nie powodują, iż jest feministką. Przerwane krzykiem szaleńca zdanie studentki już nigdy nie zostaje dokończone.

 

Smutne, puste spojrzenie. Zimowa kurtka z kapturem i broń. Półautomat i jego bezlitosne kule rozszarpujące ciała, imiona, nazwiska.

Polytechnique - Politechnika - 2009
To kolejny film o kolejnej masakrze. Wodząca za maniakiem kamera i przedstawienie go z widoku trzeciej perspektywy to ukłon w kierunku filmu Elephant z 2003 roku. Gus Van Sant, w taki sam beznamiętny sposób, bez żadnego moralizowania, pokazuje klęskę człowieczeństwa. Nie można inaczej opowiadać tych historii. To nie jest kopiowanie. Tak po prostu trzeba było to zrobić. Czarno – biały obraz to mały krok do przodu.

 

No właśnie… czarno-biały obraz tutaj, to po prostu sztuka obrazu najwyższego sortu. Niesamowite wrażenie robią odważne pomysły operatora Pierra Gilla. Niektóre kadry z klimatem scen teatralnych otwierają szerzej oczy widzom spragnionym świeżego spojrzenia na zdjęcia i artyzm operatora.

 

Lépine w wynajmowanym mieszkaniu stoi przed otwartą lodówką, kamera robi najazd na twarz. Ten cały czas patrzy w jeden punkt. Czy potrzebny jest posiłek? Czy przed egzekucją przyszłych ofiar powinien mieć pełny żołądek? W następnej scenie, siedzi przy oknie, mieszając łyżką w talerzu. Już wiemy, że nie czuje nic, głodu, pragnienia, ciepła, zimna. W budynku obok zapala się światło. Normalnie człowiek reaguje błyskawicznie na ruch. On odwraca się po chwili i wpatruje się w okno mieszkania na przeciwko. Słyszymy ciche przełknięcie śliny. Już wiemy, że czegoś pragnie, czegoś czego nigdy nie miał. Patrzymy na jego twarz przez blisko 40 sekund. Dopiero po tym czasie operator decyduje się pokazać przez kilka sekund sąsiedni blok, a w nim kobietę. Normalna, zwyczajna kobieta. W żadnej wyzywającej sytuacji. Najważniejsze, że była sama, a on niespełna 10 metrów od niej. Dla niego była to oczywiście bardzo intymna sytuacja. Doskonale sfotografowana przez Pierra Gilla.

Polytechnique - Politechnika - 2009
Polecam, jako kolejną kąpiel w mrocznym umyśle reżysera. Mrok tutaj to niestety prawdziwa podróż do miejsca, gdzie ktoś po prostu próbował zostać kimś. Podróż wielu kobiet została po prostu przerwana… nawet nie w połowie ich życia. Na podłodze w tytułowej politechnice, 6 grudnia w środę, obok ich ciał, poległy marzenia, rozpoczęte znajomości, pierwsze miłości.

 

8/10 - bardzo dobry

Czas trwania: 87 min
Gatunek: Thriller, dramat
Reżyseria: Denis Villeneuve
Scenariusz: Jacques Davidts
Obsada: Maxim Gaudette, Karine Vanasse, Sébastien Huberdeau

Zdjęcia: Pierre Gill
Muzyka: Benoît Charest