Dobry, zły i zakręcony (2008)

Joheunnom nabbeunnom isanghannom - The Good, The Bad And The Weird - Dobry, zły i zakręcony - 2008

Podejrzewam, że gdyby Sergio Leone żył i skusiłby się na seans obrazu inspirowanego swoim dziełem z roku 1966 byłby usatysfakcjonowany. Pisałem już nie raz, że Kim Jee-woon pokazuje swoją wielką miłość do kina i kultury zachodu w każdym obrazie. Tutaj czerpie pełnymi garściami z wielu gatunków i tytułów, na pierwszym miejscu stawiając oczywiście The Good, The Bad and The Ugly. Klasyka spaghetti westernu, przez fanatyków gatunku oglądana co weekend, przeze mnie obejrzana może 2-3 razy. Być może wypadałoby przed seansem Kima obejrzeć obraz Leona raz jeszcze. Wyłapałbym więcej smaczków, mrugnięć okiem do widza, może nawet jakieś dowcipy odnoszące się do starszego o ponad 40 lat filmowego brata.



Obejrzałem to jednak na świeżo, jako kolejny film w celu uzupełnienia filmografii azjatyckiego reżysera. Dla mnie bomba! Western i pasjonujące kino przygodowe w jednym. Pasja z jaką reżyser robi swoje filmy nie zna granic. Być może w recenzowanym filmowym koktajlu przesadził z paroma składnikami i drink już nie mieścił się w shake’u, ale… Było warto wypić ten wywar.

Dobry, Zły i Zakręcony, czyli Yoon Tae-goo (Kang-ho Song), Park Chang-yi (Byung-hun Lee) i Park Do-won (Woo-sung Jung). Opowieść w której nasi bohaterowie są trzema ogniwami lub nawet trzema podpalonymi lontami zgrabnie łączy gatunek westernu z rasowym kinem przygodowym. Bohaterów poznajemy przy okazji napadu na pociąg. Świetne sceny, pełne genialnych ujęć (dla Mo-gae Lee i Seung-Chul Oh, operatorów pracujących przy tym filmie, należy się osobny akapit).

Joheunnom nabbeunnom isanghannom - The Good, The Bad And The Weird - Dobry, zły i zakręcony - 2008
Ogniwem zapalnym całego szalonego pędu jest ten „zakręcony”. Przy nieco chaotycznym, acz sprawnym, napadzie na pociąg udaje mu się go obrabować. Okazuje się, że największy łup, który może zgarnąć to nie klejnoty, pieniądze czy cnota dziewic. Stara mapa wskazująca drogę do legendarnego skarbu okazuje się nie lada gratką dla naszego „zakręconego”. Za ów mapę podąża jeszcze parę osób. Między innymi „zły”. Wystylizowany trochę na postać z mangi, z połową twarzy cały czas przesłoniętą kruczoczarnymi włosami. Zły, okrutny, idealny na antybohatera. Szybki rewolwerowiec z bandą przy boku przemierza mandżurskie pustynie. Został nam ten „dobry”. Łowca nagród, aktualnie podążający tropem za Chang-yi. Legenda Mandżurii, słynący ze swoich umiejętności strzeleckich.

Postawienie skarbu, ot tak przed trzema bohaterami, migoczącego na dalekim horyzoncie byłoby za proste dla Kima. Postanowił jeszcze wcisnąć do scenariusza japońską armię i bandę walczących o wolność Koreańczyków. Wszyscy przez cały seans będą wirować we włączonym od pierwszej sekundy mikserze, by zakończyć całą fabułę w świetnym finale.

Joheunnom nabbeunnom isanghannom - The Good, The Bad And The Weird - Dobry, zły i zakręcony - 2008
Nie znam się na westernach, ale znam się na obrazie i rozrywce 🙂 Rozrywka dostarczona przez seans jest genialna, a obraz fenomenalny :). Bogato jest u Kima jak na weselnym stole. Już pierwsze sceny z napadu na pociąg mogą przyprawić o zawrót głowy. Z każdego kadru można obdarować rekwizytami i kostiumami kilka filmów. Na to wszystko akcja jest tak żywiołowa i Do-won tak dynamicznie mija kolejne wagony, że grzechem jest nie obejrzeć tych scen raz jeszcze i po prostu napawać się otoczeniem.

Jeżeli chodzi o rozrywkę, którą dostarcza seans. Jest to kino przygodowe najlepszego sortu. Starożytny skarb, pościgi, strzelaniny. Ok, może i znalazło się miejsce na wygłupy rodem z innych azjatyckich filmów, ale można na nie przymknąć oko. Brakuje tylko pięknych kobiet, co jak się okazuje jest normą u Kima. Płeć piękna jeszcze nie zdobyła u niego pierwszego planu, z trudem zahacza o drugi.

Joheunnom nabbeunnom isanghannom - The Good, The Bad And The Weird - Dobry, zły i zakręcony - 2008
Praca operatorów to już po prostu mistrzostwo. Tu nawet nie chodzi o jakość, ale o styl i rozwiązania techniczne. Sceny z targowiska, z podjeżdżającymi kamerami, ujęciami z najmniej oczekiwanych miejsc są spektakularne jak w żadnym innym filmie. Dynamika i wyczyny operatora kamery na stałe zapiszą się w mojej pamięci.

Mało oglądam filmów z tego gatunku, a jak już przyszło co do czego to rzuciłem się na przybłędę z Azji :). Bardzo udany seans, mający wiele zwrotów akcji, dynamiczną muzykę i dziarskich bohaterów. No dobra, jest małe „ale”. Postać grana przez Kang-ho Songa była trochę przesadzona w swoim epatowaniu dobra. Przesłodzony i przez to niepasujący do świata przedstawionego przez Kima. Zaś po seansie mam również zastrzeżenia co do samego tłumaczenia. Chociaż „zakręcony” wygląda dobrze w tytule, to już do samej postaci pasuje bardziej „dziwny”,”dziki”, a nawet „nieobliczalny”. Po raz kolejny nieobliczalny jak sam Kim Jee-woon, i kolejny  raz gorąco polecam.

The Good, The Bad And The Weird to ostatni z filmografii reżysera, który udało mi się obejrzeć. Do zamknięcia całości zabrakło mi jednego tytułu. O nim i o tych obejrzanych już za tydzień. TAK! Będą urodziny reżysera, więc post o solenizancie i odliczanie do notki z filmografią i ocenami czas zacząć…

Czas trwania: 91 min
Gatunek: Western, Przygoodowy
Reżyseria: Kim Jee-woon
Scenariusz: Kim Jee-woon, Min-suk Kim
Obsada: Kang-ho Song, Byung-hun Lee, Woo-sung Jung

Zdjęcia: Mo-gae Lee, Seung-Chul Oh
Muzyka: Dalpalan, Young-gyu Jang